Translate

poniedziałek, 11 listopada 2013

Jonghyun and I 36 .

Myślałam, że od czasu tamtej kłótni wszystko wróci do normy. Niestety, pomyliłam się.

Siedziałam właśnie na korytarzu, uczyłam się na test gdy do mnie i Moniki podszedł Rudy.
-cześć!-krzyknął
-siemka Rudy-uśmiechnęłam się delikatnie. Próbowałam ograniczyć rozmowę z nim do minimum.
-Paulinka, słuchaj! Do klasy przychodzi nowy chłopak. Też z Korei, też piosenkarz. Normalnie lgną jak pszczoły do słodkiego zapachu. Nie wiem co jest takiego fajnego w naszej szkole.
-Jak to, Koreańczyk?-zdziwiłam się. Spojrzałam na Monikę i już wiedziałam, że ona o wszystkim wie.
-No normalnie. Jakiś Dżonjung, Dżonjeog...czy jakoś tak.
Usiadł koło mnie i zaczął ze mną rozmawiać. Ignorując prośbę i jednocześnie zakaz Jonghyuna. Jakoś wyleciało mi to z głowy. Gadaliśmy, do czasu gdy do ławki nie dosiadł się nasz nowy uczeń.
Jonghyun.
-Cześć Paulina-usłyszałam jego głos.
-Ten...no cześć.
-To wy się znacie?-zdziwił się Rudy.
-Tak jakby.
Ponownie zagłębiłam się w rozmowę z Krzyśkiem, ignorując tamtą dwójkę. Nagle wstali z ławki i udali się pod salę gimnastyczną. Na odchodne, Jonghyun powiedział:
-Radzę ci, zrób to co ci powiedziałem. Inaczej koniec-warknął i poszedł za Moniką.
Zignorowałam go, w duchu jednak ganiąc się za swoje zachowanie. Nie wiedziałam co od kilku dni się ze mną dzieje. Zlekceważyłam jego słowa. Chwilę później usłyszeliśmy dzwonek. Wstaliśmy i udaliśmy się wraz z Krzyśkiem do sali. Usiadłam z nim, ignorując Jonghyuna, jak i Monikę. Cały dzień był taki. Na jednej lekcji dostałam wiadomość od mojego chłopaka.
Nadawca: Jonghyun <3
Gadałaś z Nim? Widzę, że raczej nie. Szkoda, bo myślałem, że nam wyjdzie.
Ty tymczasem, gruchasz do niego. Wiesz jak mi jest z tym źle?
Co takiego zrobiliśmy, że tak wychodzi? Widzę, że nawet nie masz ochoty choć odrobinę w ten związek włożyć serca.
A wystarczyłoby tylko to. No i oczywiście chęć. Ale ty tego nie dajesz, więc ja też więcej się nie będę poświęcał.
Z nami koniec. Dziecinne zrywać wszystko przez sms-a, wiem. Jeszcze raz, powiem ci to na przerwie. Nie chce mieć z tobą już nic wspólnego. This is end.

Czytałam to po raz trzeci, a dalej nie mogłam w to uwierzyć. Ale ostatnio było dobrze. Potrzebowałam świeżego powietrza, natychmiast. Spakowawszy się, wybiegłam z sali. Musiałam iść do domu. Ubłagałam woźną, żeby wypuściła mnie do domu. Gdy szłam na przystanek, zadzwonił On.
-Gdzie. Ty. Kurwa. Jesteś.
-Jadę do domu...
-W domu zabiorę wszystkie swoje rzeczy. W ogóle nie chce cię znać. Nie sądziłem, że nasz związek skończy się przez takiego ćpuna. Jak możesz wolec jego ode mnie? Co on takiego w sobie ma, czego ja nie mam. Myślałem, że jest ci dobrze ze mną. W związku, w łóżku, jako przyjaciele. Sądziłem, że to nigdy się nie zmieni. Ty tymczasem jesteś najgorszą dziewczynom, jaka kiedykolwiek mi się przytrafiła...
-JA?! JA NAJGORSZA? JAKA CI SIĘ PRZYTRAFIŁA?! TO DO KURWY NĘDZY, ILEŚ TY ICH MIAŁ?!
-To już Se Kyung była lepsza-warknął.
-Skoro tak bardzo za nią tęsknisz, to leć do niej!
-Sama zdecydowałaś.-rozłączył się, nie dając mi szanse na odpyskowanie mu.
Założyłam swoje słuchawki, wsiadając do tramwaju. Zajęłam ostatnie miejsce. Jakaś pani wydała odgłosy niezadowolenia. Miałam to gdzieś. Ona była stara, bolały ją jedynie nogi. Ja miałam złamane serce, którego nigdy już nie uleczę. Zaszkliły mi się oczy. Nie...Nie mogłam tam płakać, zaczekam do domu. Jak na złość, w słuchawkach rozbrzmiewały smutne melodie, ballady SHINee o nieszczęśliwej miłości. Szybko dotarłam do domu. Z drżącymi rękoma otworzyłam zamek i weszłam do środka. Położyłam się na łóżku, odpływając w niespokojny sen.
Gdy się obudziłam było strasznie ciemno. Tylko w przedpokoju paliło się światło. Gdy tam weszłam, Key, Minho, Taemin i Onew próbowali zatrzymać Jonghyuna. On mnie sam zaskoczył. Ubrany w puchową kurtkę, przepasany wielką sportową torbą, a obok niego dwie wielkie walizki. Odłożył klucze do koszyczka.
-Hyung, ty tu masz Paulinę!-krzyknął Taemin nie puszczając jego ramienia.
-A w Korei rodzinę.-powiedział Jjong.
-Ale tutaj masz nas, swoich przyjaciół, swój zespół-powiedział donośnie Onew.
-Wiecie gdzie mnie szukać. Będę u mamy.-powiedział i westchnął.
Odwrócił się, i podszedł do mnie. Wziął mnie w swoje ramiona i zaczął płakać, a ja wraz z nim. Odwzajemniłam uścisk.
-Nie sądziłem, że się rozstaniemy się w ten sposób.-ponownie zaczął płakać głaszcząc mnie po plecach.
-Ja nie sądziłam, że my w ogóle się rozstaniemy. co teraz będzie? Ja, ty, my, zaręczyny, nasza przyszłość...
-Będę za tobą tęsknił.-pocałował mnie w usta.
-Przecież dobrze wiesz, że to nie ma sensu. Nie umiemy bez siebie żyć, a ty fundujesz mi takie coś. Proszę, porozmawiajmy, ja nie chcę cię tracić. Za bardzo cię kocham-zaniosłam się płaczem.
-Był czas na rozmowę, ale ty wolałaś jego. Poza tym-skrzywił się- Nic już nie będzie tak samo, od czasu gdy poszłaś z chłopakami ze szkoły na wagary.
-Wiem, że popełniłam błąd, ale proszę, nie odchodź. Potrzebuję cię.-starłam łzy z policzka.
-Obiecasz mi coś?-spytał, również pozbywając się łez.
-Cokolwiek-obiecałam w ciemno. A jak miałam mu obiecać, że musiałabym o nim zapomnieć? Nie, tego słowa bym nie dotrzymała.
-Nie zapomnij o mnie. Nie zapomnij o tym, co razem przeżyliśmy. Byliśmy ze sobą w dobrych i złych chwilach, proszę pamiętaj o tym.-zadrżała mu dolna warga.-Kocham cię Paulina. Zawsze cię będę kochał. Pamiętaj.-skończył i ponownie mnie pocałował.
Gdy skończył, wyszedł, zostawiając nas. Chłopaki nie ruszyli się z przedpokoju, jakby ich buty nie mogły oderwać się od ziemi. Ja natomiast wybiegłam za nich w samych skarpetkach i krótkich spodenkach, o cienkiej bluzeczce nie wspominając. Nie interesowało mnie zimno. Ono miało nadejść dopiero, gdy Jonghyun już mnie zostawi. Ruszył w stronę przystanku. Pobiegłam za nim.
-Jonghyun, idioto! Zatrzymaj się!-krzyknęłam.
Jjong zatrzymał się. Spojrzał się na mnie zdziwiony. Dobiegłam do niego i złapałam jego twarz w swoje dłonie. Stanęłam na palcach, żeby mieć lepszy widok i powiedziałam:
-Jeśli teraz odejdziesz, to będzie równoznaczne z tym, że nasz związek w ogóle nie miał sensu.
-Przestań mnie stawiać w takim wyborze. Po prostu potrzebuję czasu, żeby to wszystko przemyśleć.
-Ale sam powiedziałeś, że to koniec!-uderzyłam go w ramię.
-Proszę cię, wróć do domu.
-Nie bez ciebie.
-Paulina, zrób co ci powiedziałem. chociaż tyle.
-Aż tyle Jonghyun. Sama nigdzie nie wrócę.
Złapał moją twarz w tak mocny uścisk, aż moje policzki wołały o pomoc.
-Wracaj. Do. Domu.
-Nie.
Zdjął swoją kurtkę i nałożył ją na mnie. Po tej czynności zostawił mnie samą na chodniku. Stałam jak świeca, i nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Ludzie mijali mnie, rzucając mi spojrzenia zdziwienia. Odwróciłam się na pięcie i skierowałam się w stronę do domu.
Na ostatnim zakręcie który dzielił mnie od mieszkania, potknęłam się o kamień i upadłam. Nie miałam już nawet siły wstać. Skuliłam się w kłębek i zaczęłam płakać. Wiedziałam, że reszta chłopaków będzie mnie szukać, ale teraz zupełnie mnie to nie obchodziło. Było ciemno, mokro a ja czułam jak moje serce próbuje resztkami sił walczyć o dostarczenie całemu organizmowi ciepła pompując krew.
Po długim okresie czasu, w moim mniemaniu, usłyszałam, że ktoś mnie szuka. Słyszałam zbliżające się w moim kierunku kroki. Była to Monika.
-Paulina...nareszcie. Już myślałam, że cię nie zobaczę...chłopaki!-krzyknęła-Znalazłam ją!
W mgnieniu oka u jej boku zjawili się Oni. Choi wziął mnie na ręce i zaniósł do domu. Gdy w końcu się tam znaleźliśmy, położył mnie na łóżko. Key wraz z moją przyjaciółką zdjęli ze mnie przemoczone ubrania. Ktoś inny, chyba Taemin, przyniósł nowe, ciepłe i miękkie ubrania. Dresy. Chłopaki nas zostawili. Monika mnie przebrała. Gdy już to zrobiła, wsadziła mnie pod kołdrę, sama kładąc się obok.
-Nie wierzę, że to zrobił...dał ci kurtkę i tak po prostu odszedł?-zdziwiła się.
-Tak...chciał, żebym wróciła do domu, a ja tak bardzo chciałam iść z nim. Tak bardzo pragnęłam, żeby wrócił-rozpłakałam się.
Czułam, że nie pozbieram się tak szybko.

2 komentarze:

  1. Omo jak smutno ;___;
    Czo ten Jjong wyprawia ?
    Wszedzie smutno,u Ciebie,u mnie ;__;
    Rozdział piękny,mimo iz smutny ;__;

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszędzie smutno. Teraz to nic tylko płakać. Jak tu dalej żyć??

    OdpowiedzUsuń