Translate

niedziela, 29 września 2013

Jonghyun and I 26 .

Myślę, że specjalna dedykacja należy się tutaj Ritsu. To ona cały czas mnie wspiera gdy nic nie umiem napisać. To Ritsu cały czas mnie motywuje, podnosi na duchu i ochrzania. Ochrzania mnie, za każdym razem gdy mówię, że wszystko co piszę brzmi jak gówno. Kiedy już się poddaje ona kopie mnie pomimo znacznej odległości. Dzięki niej tak naprawdę jeszcze tu jestem i dalej trwam w tym, że kiedyś nauczę się pisać.
Myślałam zawsze, że znajomości internetowe bardzo szybko się kończą, ale ta jest jedna, jedyna która trwa i trwa.
Kocham Cię . 




Przed godziną 22 byliśmy przed klubem Night Paradise. Po przepuszczeniu Jonghyuna i mnie przez tłumy ludzi, weszliśmy do środka. Pełno neonowych kolorów, głośna muzyka i imponujący bar przyprawiał o ból głowy. Uśmiechnęłam się szeroko do Jonghyuna. Ten odwzajemnił uśmiech i ruszyliśmy do stolika w którym czekali na nas nasi przyjaciele.Gdy mój chłopak puścił moją dłoń, poślizgnęłam się na sukience i upadłam twarzą na twarz Taemina, jednocześnie łącząc nasze usta ze sobą.
-Jezusie najświętszy, przepraszam!-wykrzyczałam i odskoczyłam od maknae jak oparzona.
-nic się nie stało...właściwie-zamyślił się-to było nawet przyjemne-zaśmiał się.
Jonghyun gdy to usłyszał prawie skoczył na Taemina, ale Onew w ostatniej chwili go zatrzymał. Uśmiechnęłam się nieśmiało i usiadłam obok Taemina, a po drugiej stronie Jonghyuna.
Po kilku godzinach, drinkach i tańcach wszyscy byliśmy delikatnie zalani. Postanowiłam odepchnąć od siebie przeszłość, i żyć tak jak Jonghyun-chwilą obecną.
-zatańczysz ze mną?-mruknął mi do ucha już mocno wstawiony Jonghyun.
-oczywiście.
Wyszliśmy z loży i udaliśmy się na parkiet. Muzyka obudziła w nas wszystkie pokłady energii. Tańczyliśmy jakby jutra miało nie być. Po tych wszystkich kłótniach, taki taniec z Jonghyunem był cudowny. Parkiet zapełniał się. Postanowiliśmy zrezygnować. Czułam, że po tańczeniu alkohol się ze mnie ulotnił.
-Paulina, możemy porozmawiać?-zaczepił mnie Minho.
-jasne.
Wyszliśmy przed klub. Przed wyjściem jednak, założyłam marynarkę Jonghyuna. Noc była już chłodna.
-o co chodzi Minho?
-wylatujemy do Korei.-palnął prosto z mostu.
-jak to?-zdziwiłam się. Jonghyun mi o czymś takim nigdy nie wspomniał. Oczywiście, na urodzinach mówił, że kiedyś wyjedzie, ale nie sądziłam, że to miało nastąpić teraz.
-zostaje tylko Taemin, żeby się tobą opiekować.
-nie chce Taemina. Chcę Jonghyuna.
-Jonghyun jest głównym wokalem, jak ty to sobie wyobrażasz?
-a Taemin tancerzem-warknęłam.
-Jonghyun kazał mu zostać i cię pilnować.
-Żartujesz?
-Niestety nie. Ale...ja też  tu zostawiam Monikę..mi też jest ciężko.
Zagotowało się we mnie. Wparowałam z powrotem do klubu. Szybko wyszukałam Jonghyuna i podeszłam do niego.
-miałeś mi zamiar powiedzieć w ogóle, że wyjeżdżasz?!-próbowałam przekrzyczeć muzykę.
Spojrzał na mnie zagubionym wzrokiem. Nie wiedział co powiedzieć.
-miałem ci powiedzieć, ale jeszcze nie teraz!-usprawiedliwiał się.
-a kiedy?! jak byś wychodził z walizką z domu?!
Całej kłótni przysłuchiwał się Taemin. Spojrzał na mnie ze współczuciem. Rzuciłam marynarką w Jjonga i wyszłam. Jonghyun cały zszokowany stał pośrodku klubu, a Taemin wyszedł za mną. Wołał mnie dopóki się nie zatrzymałam.
-a ty co?! niańką będziesz?!
-ale...ale Paulina...my musimy pracować...-próbował mnie uspokoić.
-tak ja wiem-powiedziałam to zatrzymując się-ale tu chodzi o to, że ukrył to przede mną...
Taemin podszedł do mnie i mnie przytulił. Rozpłakałam się.
-nie umiem żyć tak z daleka od niego...-wyznałam-przywiązaliśmy się do siebie. A jakbym chciała się do niego przytulic, pocałować albo coś? to co do Korei mam specjalnie lecieć?-otarłam łzę.
-jakbym słyszałam Jonghyuna-zaśmiał się i wtulił swoją twarz w moje włosy.
-jak to?-zdziwiłam się.
-Gdy mieliśmy spotkanie z menadżerem i po tym jak on nam powiedział, że wyjeżdżamy powiedział tak samo. Zastanawiał się nad czy cię nie zabrać. Powiedział też, że jesteś jego talizmanem. Uwielbia kiedy jesteś blisko i za nic w świecie nie chciałby się z tobą rozstawać. Stanęło na tym, że ja się będę tobą opiekował. Oczywiście ostrzegał mnie, że jak się do ciebie zbliżę to mnie zabije, że jak dotknę cię w nietypowe miejsca, to utnie mi ręce i takie tam. A no i mam pilnować cię, żebyś nie chodziła na wagary, żebyś się nie potykała i resztę takich drobiazgów.
Uśmiechnęłam się w duchu. Jonghyun naprawdę pomyślał o wszystkim. Był kochany.
-Dobrze...Jakoś wytrzymam.Odprowadzisz mnie do domu? Strasznie mnie nogi bolą od tych szpilek.
-trzeba było powiedzieć.
Taemin odsunął się ode mnie, zdjął swoje trampki i podał mi.
-co mam je założyć?-zdziwiłam się.
-tak. wyskakuj ze swoich butów, przecież to samobójstwo chodzić na taki wysokim obcasie.
Szybko zdjęłam swoje buty i włożyłam jego. Jezu, co za ulga.
Taemin odprowadził mnie do domu. Powiedział, że buty zwrócę mu innym razem.

Stałam właśnie na lotnisku wraz z Moniką, i chłopakami. Odprowadzaliśmy pozostałą czwórkę na lotnisko. Gdy dochodziło już do poważnego pożegnania ręce mi drżały. Jonghyun to zauważył i złapał mnie za ręce.
-nie bój się, niedługo wrócę.-zapewnił mnie po raz szósty.
-to nie o siebie się boję, a o ciebie. nie chcę, żebyś wylatywał.-wyszeptałam.
-muszę zarabiać. Kiedy wrócę wylecimy gdzieś. tylko my dwoje.-szepnął mi do ucha.
-tak, i wyjdzie tak samo jak z Karaibami.
-usunę historię.-zaśmiał się.
Usłyszeliśmy głos. Wywoływali ich lot. Szybko się z nami pożegnali i odeszli. Patrzyłam jak mój mężczyzna odchodzi a ja nic nie mogłam na to poradzić.
-Jonghyun!-krzyknęłam.
Jonghyun jak na komendę odwrócił się. Puścił swój bagaż podręczny i otworzył ramiona czekając aż w nie wpadnę. Przebiegłam sporą odległość i rzuciłam się na niego. Przytuliłam go najmocniej jak tylko potrafiłam. Ukradkiem zauważyłam pierścionek na jego palcu, taki sam jaki dostałam ja. Wzięłam jego twarz w swoje dłonie i dałam mu buziaka tak mocnego, że oderwaliśmy się od siebie po paru sekundach. Przyłożył swoje czoło do mojego i wyszeptał
-za miesiąc wracam. Nadrobimy to.-pocałował mnie w czoło.
-tylko mi tam nie szalej, pamiętaj ja będę miała oko.-zaśmiałam się.
-Dobrze-znów mnie pocałował. Usłyszałam jak Onew go woła-Paulina...naprawdę muszę już iśc.
Puścił mnie na ziemię, pocałował jeszcze raz i odszedł. Ja, Taemin i Monika poszliśmy na taras widokowy. Widziałam jak chłopaki jeden po drugim pakują się do samolotu. Jonghyun się odwrócił i mi pomachał. Za chwilę krzyknął głośno "Kocham cię!" Zrobiłam serduszko z rąk. 5 minut później wzbili się w powietrze. Patrzyłam na niebo dopóki samolot nie zniknął mi z pola widzenia. Westchnęłam. To było trudniejsze niż myślałam.

piątek, 27 września 2013

Jonghyun and I 25 .

Od tygodnia było źle. Jonghyun dalej się do mnie nie odzywał. Nie spał ze mną. Nawet na noc nie było go w domu. Nocował u SHINee. Choć na następny dzień pogodziłam się z Moniką mój chłopak milczał jak zaklęty. Próbowałam już chyba wszystkiego. Od bielizny, poprzez niewinne stuknięcia na chodzeniu nago po domu. Nic. Kompletnie nic. Myślałam, że może nasz związek się wypalił? Może to koniec. Nie da się naprawić?
Rozważając to, mieszałam makaron na spaghetti. Sos był, szampan był który na marginesie był strasznie drogi. Może to było dziwne, robić kolację romantyczną dla swojego chłopaka w ramach przeprosin, ale nie wiedziałam już co robić. Gdy wszystko było gotowe, i zapalniczką zapalałam drugą świeczkę usłyszałam, że ktoś kręci kluczem w zamku. Szybko się schowałam do szafy i czekałam na jego reakcję.
Zdjął buty, odwiesił kurtkę i ze swoją torbą treningową wszedł do pokoju. Spojrzał na stół, ale nie zareagował. Jakby non stop było tam spaghetti, szampan i świece. Położył się na sofie i myślał. Zawsze gdy to robił, marszczył czoło i nerwowo podrygiwał. Za chwilę wziął do ręki telefon i wybrał jakiś numer. W oczekiwaniu na usłyszenie standardowego "halo"tupał cicho nogą.
-Minho...? jest u was Paulina...? Nie...? Jak to...? Pytam, bo nie ma jej w domu a powinna już być... Ma przecież praktyki od jutra... No przecież oprócz liceum chodzi na praktyki piekarskie... Więc nie ma...? Nie wiem co myśleć... No bo zrobiła kolację. I to chyba jest forma przeprosin...tego właśnie nie wiem, czy nic nie zrobiła...oczywiście, że jej ufam...no ja wiem...tak...tak...ok...dzięki...pa.
Rozłączył się i wybrał kolejny numer. Poczułam wibracje w spodniach. A więc się o mnie martwił. Cichutko zaczęłam płakać. Przesunęłam palcem po telefonie w celu odebrania.
-Ha...halo?
-Paulina, czemu płaczesz...gdzie ty jesteś?
-w...w szafie...
-jak to w szafie?!
-no bo...-wyszłam z szafy cała zapłakana. Jonghyun natychmiast rzucił telefon na bok i podbiegł do mnie biorąc mnie w ramiona.-tęsknię za tobą-rozpłakałam się na dobre.
Jonghyun spojrzał na mnie, ściągnął swojego full capa i ponownie mnie przytulił. Tak bardzo mi go brakowało. Tu jest moje miejsce. Pachnie proszkiem do prania, płynem pod prysznic i moim ulubionym zapachem-Jonghyunem. Zatonęłam w jego ramionach bezustannie płacząc.
-Honey, przestań płakać.
-byłeś taki inny, jak nie ty...
-taki jestem dla natrętnych fanów i dziewczyn które są nieposłuszne-zaśmiał się cicho całując mnie w usta.
Moje tygodniowe modły spełniły się. Pocałowałam Jonghyuna wkładając w ten pocałunek tyle miłości ile tylko potrafię udźwignąć. Jonghyun podniósł mnie do góry nie przestając całować. Ja bez żadnych ustępstw zaczęłam rozpinać mu jego koszulę. Poszedł do pokoju. Położyliśmy się na łóżku i zaczęliśmy ściągać z siebie ubrania. W uszach dudniała mi krew. Poczułam wibrowanie telefonu na końcu łóżka. Wstałam pomimo Jonghyuna który całował mnie z taką pasją jakby od tego zależało jego życie. Spojrzałam na wyświetlacz.
-kto to?-spytał Jonghyun cały zachrypiały gdy ściągał mi stanik.
-Piotrek-mruknęłam.
Odebrałam telefon a Jonghyun zaczął delikatnie przygryzać mi wargi uniemożliwiając normalną rozmowę.
-hollloo?-spytałam gdy jego wargi pieściły moje.
-Paulina, masz czas, żeby teraz gadać?
-yyoooem...Jezu!-krzyknęłam do słuchawki gdy Jonghyun przygryzł moją brodawkę.
-co się stało?
-mat...matko...makaron mi wylatuje z garnka...garnka-zacięłam się czując dziwne uczucie przy piersiach-makaron mi wylatuje, koooooooooo-znów jęknęłam-kończę-rzuciłam telefon w kont powodując wypadnięcie baterii.
-Jooonghyun-jęknęłam prostując się, dając mu jeszcze większe pole do popisu.
Zaczęliśmy się kochać tak jakby to był nasz pierwszy raz. Wystraszeni, zagubieni ale świadomi tego co się dzieje.
-moje ulubione miejsce jest w tobie-mówiąc to ponownie wszedł we mnie.-Kocham cię.-nieustannie się ruszając pocałował mnie w czoło.
-lubię być twoim ulubionym miejscem-zamruczałam.
Gdy wszystko się skończyło, zasnęliśmy. Obudziliśmy się nad ranem. Złapaliśmy się za ręce  i weszliśmy do kuchni.
-Może spaghetti na śniadanie?-zaśmiał się.
-muszę podgrzać jeśli chcesz to jeść.-zamruczałam szepcząc mu do ucha.
-usiądź sobie. Ja to zrobię.
Cudownie było patrzeć, jak Jonghyun radzi sobie w kuchni. Był całkiem dobry. Choć w sumie, każdy by potrafił odgrzać spaghetti. Ale nie chciałam psuć nastroju.
Położył mi przed nosem talerz, otworzył wino i uśmiechnął się.
-wznieśmy toast.-powiedział.
-za co?-spytałam.
-za nas.-mruknął.
-za nas-powtórzyłam i delikatnie puknęliśmy swoje lampki by za chwilę chłodne, orzeźwiające wino spłynęło Nam do gardeł.

czwartek, 26 września 2013

Jonghyun and I 24 .

Zadzwonił dzwonek, obwieszczający koniec przerwy. Wszyscy uczniowie udali się do klas, oprócz mnie. Stałam na korytarzu, czekając aż Pani z sekretariatu podstempluje mi legitymacje. Zobaczyłam Piotrka-chłopaka naszej wspólnej znajomej-Dagmary.
Dagmarę lubiłam równie mocno jak i Piotrka. Ostatnio do mnie dzwonił, i żalił się, iż ich związek wisi na włosku. Po kryjomu przed naszymi drugimi połówkami, spotkaliśmy się. Pod koniec spotkania podziękował mi, że go wysłuchałam. I to wszystko.
-Hej-Piotrek podszedł do mnie i przywitał się ze mną, jednocześnie wyrywając mnie z zadumy-ty nie na lekcji?
-Hej, nie. Muszę czekać na legitymację.
-Aha...Ja jakieś papiery przyniosłem za Dagmarę...
-Aha...I jak u Was? jakaś poprawa?
-nie-zasmucił się-cały czas tak samo niestety...powoli zaczyna mnie to coraz bardziej denerwować.
-przykro mi...dogadacie się, na pewno. Dwa lata związku ot tak nie można przekreślić-próbowałam dodać mu otuchy.
Zastygliśmy w bezruchu. Piotrek zaniósł dokumenty i wrócił do mnie.
-Nie chce mi się iść na lekcje, w ogóle chora jestem i nic mi się nie chce-próbowałam zagłuszyć ciszę.
-To nie idź-uśmiechnął się
-tak...i gdzie ja pójdę niby? Monika jest w sali a ja nie wyjdę, nie odda mi kurtki.Zaczekaj chwilę, wejdę do sekretariatu. Popilnuj mi torby.
Szybko dałam legitymacje, którą miałam odebrać na następnej przerwie. Wyszłam z pokoju i zauważyłam, że nie ma mojej torby. Trzymał ją Piotrek.
-jeśli ci się nie chce iść do szkoły, to chodź do mnie na wschodnią-powiedział.
-ale...ale...ale to Dagmary mieszkanie...a jak będzie zła, że przyszłam albo coś...Nie Piotrek, oddaj mi tą torbę..-mówiłam to i szłam za nim. Ten coraz szybciej zaczął zbiegać, nie pozwalając mi na odbiór torby.
Spotkaliśmy Rudego-jak sama ksywka wskazuje, rudy chłopak, który ciągle palił jointy. Wszyscy cieszyliśmy się z tego, że od dwóch miesięcy już jej nie bierze.
-O siema stary!-przywitał się z Piotrkiem.-co ty robisz?
-no idziemy właśnie z Pauliną na wschodnią.
-Ale ja nigdzie nie idę-burknęłam pod nosem.
-Idziesz. Dagmara non stop z kimś pisze, a jak przyjdziesz ty i Rudy-tu zwrócił się do Rudego-przyjdziesz do mnie prawda?-rudy kiwnął głową- No. To ja biorę torbę, i czekam przed szkołą na Ciebie. Rudy przypilnuj jej, żeby wzięła kurtkę.
I wyszedł ze szkoły wraz z moją torbą. Tupnęłam nogą. Rudy się zaśmiał.
-choć, mam cię przypilnować, żebyś wyszła ze szkoły.
-ale ja nie chce.
Ten tylko ruszył ramionami. Zeszliśmy do szatni i po kilku prośbach pani szatniarka oddała mi kurtkę wraz z butami. Wyszliśmy wraz z Rudym do Piotrka.
-no widzisz. Było tak strasznie?
-tak...Piotrek, Monika mnie zabije rozumiesz...
-oj przestań, nie zabije cię przecież...pójdziemy do mnie, ja wezmę papiery, i pojedziemy do Dagmary.
-zabije cię kiedyś...
Ruszyliśmy jednak do mieszkania Piotrka wraz z Rudym. Po tym poszliśmy na tramwaj. Ponieważ byłam w trampkach, przejście przez kałuże powodowało przemoczenie butów, strasznie im trułam, żebyśmy szli normalną drogą. Stanęłam nagle widząc jedną wielką kałuże, bez możliwości przejścia bokiem.
-Piotrek! Jakie ty drogi wybierasz, ja buty będę miała przemoczone!
-Przenieść cię?-spytał.
-Nie, dam sobie sama radę...
Jakoś jakoś, przeszłam. Poszliśmy na tramwaj. Było zabawnie, chłopaki się śmiali, Rudy opowiadał jakie jazdy miał bo blantach. Wszystko było ok, do czasu gdy Monika do mnie nie zadzwoniła. Napisałam jej szybko sms-a kłamiąc ją jednocześnie, że wracam do domu, gdyż jestem chora i źle się czuje. Monia mi uwierzyła. Wysiedliśmy z tramwaju i udaliśmy się w stronę wschodniej. Gdy weszliśmy do kamienicy, miałam dziwne przeczucia.
-Piotrek, a jeśli Dagmara serio będzie miała coś przeciwko...
-sama powiedziała, że to też mój dom wiec nie będzie miała wątków, uspokój się-próbował mnie uspokoić.
Dagmara otworzyła nam drzwi, weszłam ostatnia. Widząc mnie, zrzedła jej mina i spojrzała się na Piotrka ale nic nie powiedziała. Już wiedziałam, że mnie tu nie chce, a do domu wrócić nie mogłam, była w nim mama. No cóż, było ok, oprócz mnie na wagarach była także jej koleżanka Ewelina, i kolega-Klaudiusz.
Wypiliśmy z Piotrkiem jedno piwo na pół, Dagmara wyszła pod pretekstem zaniesienia dokumentów do swojej byłej podstawówki, nie było jej z godzinę jak nie lepiej. Gdy w końcu wróciła, ja siedziałam z rudym, a właściwie leżeliśmy koło siebie na łóżku, i bawiliśmy się z psem który też tam leżał.
Potem rozmawialiśmy o jej 18, co się tam wydarzyło, po prostu śmialiśmy się. W końcu zadzwoniła do mnie Monika. Wyszłam z pokoju i odebrałam. Zaczęłyśmy sobie rozmawiać. Kilka minut później do kuchni wszedł Piotrek. Spytał się mnie czy mam 5 zł na papierosy, a ja tylko kiwnęłam głową. Włączyłam niczego nieświadomą Monikę na głośnik i razem z Piotrkiem spokojnie, przez 10 minut z nią rozmawialiśmy.. Szybko powiedziałam Monice
-Monika ja kończę.
-czemu?-zdziwiła się
-no bo ładowarki muszę poszukać-wymyśliłam na biegu
-no ok, to pa.
Weszłam do pokoju Dagmary i wyciągnęłam z torby pieniądze czując spojrzenie Klaudiusza, Eweliny i Dagmary na sobie.
-Rudy masz, daj te pieniądze Piotrkowi...dobra sama już mu dam.
Piotrek po dostaniu tych pieniędzy zaczął się ubierać, postanowiłam iść z nim po te papierosy.
Uśmiechnęliśmy się do siebie. Wyszłam z pokoju, założyłam kurtkę a Rudy jeszcze na chwilę został. Gdy już mieliśmy wychodzić, Monika znów do mnie zadzwoniła.
-Paulina, dostałam dziwnego SMSa, przeczytam ci "hej, co tam u ciebie jest u mnie rudy, paulina, Klaudiusz i Ewelina". Paulina, gdzie ty kurwa jesteś?
-obecnie na klatce.
-ale u Dagmary?
-no teraz tak...
-to czemu mnie okłamałaś?
-bo ty i tak byś nie przyszła, bo Kamil jest...
-no tak, to lepiej mnie okłamywać, że źle się czujesz. Super, z Rudym sobie możesz nawijać, ale ze mną to nie, po co. Dzięki.-i rozłączyła się. Momentalnie się we mnie zagotowało.
-ale czego ty się denerwujesz?-spytał Rudy.
-No bo Monika mi tylko burę zrobiła, na chuj Dagmara do niej pisała?!
-No bo dupeczka Piotrka jest zazdrosna o niego.
-co kurwa?! a czy ja daje jej powody do tego?! albo Piotrek?!
-No nie właśnie, ale jak wyszłaś ty, i za tobą Piotrek to Dagmara w końcu się spytała "gdzie jest Paulina?" no to powiedziałem, że jesteś w łazience. A jak się spytała, gdzie Piotrek to powiedziałem, że po szlugi poszedł. A Dagmara "tak pewnie, w kiblu siedzą a nie. Ona za często się z nim ostatnio spotyka." No i napisała esa do Moniki. Mówiłem jej "nie pisz do niej, bo narobisz tylko lipy Paulinie" a ona powiedziała "no i dobrze".
-ona jest nienormalna-powiedział Piotrek.
Szybko z papierosami wróciliśmy do domu. Usiadłam na jednej z trzech łóżek Dagmary, wzięłam papierosa i zapaliłam. Dagmara z koleżanką patrzyły się to na mnie to na Piotrka i Rudego.
-Paulinę złapał wkurw-zanucił cicho, tak, że byłam w stanie tylko ja to słyszec.
Dagmara zaczęła mnie obgadywać, myśląc, że tego nie słyszę.
-zaczyna mnie wkurwiać-mruknęła.
Piotrek nie wiedział co zrobić. Miał dwie zezłoszczone dziewczyny.
-chodź ze mną do kuchni, muszę z tobą porozmawiać-powiedział do swojej dziewczyny.
wyszli, a ja wzięłam torbę wraz z rudym i poszliśmy do przedpokoju. Czułam, że jestem tam niemile widziana. Dagmara zamknęła się w łazience, a Piotrek stał w kuchni.
-Piotrek, my idziemy-powiedział Rudy.
Podszedł do nas. Po cichu spytałam
-wszystko w porządku? jest na mnie o coś zła?-mruknęłam
-ona twierdzi, że się do mnie kleisz...
Wraz z rudym oczy zrobiły nam się jak pięciozłotówki.
-aha... dobra ja idę, widzę, że nic tu po mnie. Na razie. Na razie Dagmara!
Piotrek powiedział tylko, żebym się nie denerwowała. Wyszliśmy wraz z rudym na deszcz. Po godzinie spaceru, odprowadził mnie na przystanek. Pożegnaliśmy się, i pojechałam 16 do domu. Próbowałam się dodzwonić do Moniki. W końcu napisała do mnie

Nadawca: Pysiaczek <3
Po co dzwoniłaś?

Nadawca: Ja
Pogadać.

Nadawca Pysiaczek<3
o czym?

Nadawca:Ja
o wszystkim.

Nadawca: Pysiaczek<3
aha.

Nadawca: Ja
to możesz rozmawiać?

Nadawca: Pysiaczek<3
nie nie mogę.

Nadawca:Ja
a masz ochotę pisać?

Nadawca: Pysiaczek<3
nie wiem.

Nadawca: Ja
jesteś zła?

Nadawca: Pysiaczek<3
możliwe.

Nadawca:JA
CZYLI TAK.

Nadawca: Pysiaczek<3
nie interesuje mnie to czemu pojechałaś, tylko wytłumacz mi czemu mnie okłamałaś.

Nadawca: Ja
bo nie chciałam, żebyś była zła, że pojechałam sama do Dagmary. a wiem, ze ty niechętnie byś tam pojechała, bo byś Kamila spotkała.

Nadawca: Pysiaczek <3
o to fajnie, tylko trzeba było jeszcze Dagę uprzedzić, że mnie okłamałaś. Bo cię wydała.

Nadawca: Ja
Tak wiem, mówiłam jej, że Monika nie wie, że jestem.

Nadawca: Pysiaczek<3
to fantastycznie, że jej mówiłaś. To teraz możesz sobie z nią gadać.
Dobrze, że mi powiedziała, bo ty się nie kwapiłaś.

Nadawca: Ja
powiedziałabym ci to, ale kiedy indziej.

Nadawca: Pysiaczek<3
no ciekawe...
już to widzę jak byś mi powiedziała. Dużo razy już mnie okłamałaś?
Pytam się, czy często mnie okłamujesz.

Nadawca: Ja
nie okłamuje cię często. bo praktycznie w ogóle. a teraz nie widziałam co ci powiedzieć  to skłamałam, a teraz jest mi głupio i przykro...

Nadawca: Pysiaczek<3
często nie okłamujesz? myślałam, że w ogóle mnie nie okłamujesz.

Nadawca:Ja
łapiesz mnie za słówka. w ogóle cię nie okłamuje.

Nadawca: Pysiaczek<3
Ciekawe.
Trzeba było pomyśleć zanim mnie okłamałaś. Teraz ci nie wierzę, kiedy będziesz mi mówic prawde a kiedy kłamać. Gratuluje ci.

Odłożyłam telefon a w oczach pojawiły mi się łzy. Świetnie.
Weszłam do domu i zobaczyłam Jonghyuna, który czyta gazetę. Spojrzał na mnie, zlustrował mnie od góry do dołu. Nic nie powiedział. Podeszłam do niego, wiedząc, że jeśli się do niego przytulę, wszystko to co złe odejdzie. Próbowałam mu wejść na kolana, a ten tylko mnie zrzucił.
-możesz się do mnie nie odzywać.-fuknął.
-o co ci chodzi?
-myślę, że wiesz. O dzisiejszy dzień. Nie udawaj, że nie wiesz. Byłaś na wagarach z jakimiś chłopakami, Monika mi powiedziała. Wiesz jaki byłem wkurwiony, że siedzisz z jakimiś fagasami?!-warknął.Super, czemu nie powiedziałaś mi nic? Nie mogłaś wrócić do domu po prostu?!-krzyknął głośno.
-miałam spać u mamy dzisiaj...
-co kurwa?! super, to dlatego okłamujesz Monikę i mnie?!
-ale Jonghyun...proszę cię...
-o co mnie prosisz?!
-nie krzycz na mnie...-pojawiły mi się łzy w oczach.-proszę...jesteś taki zimny dla mnie...
-nie jestem zimny. Ja płonę. Płonę z wściekłości. Nie odzywaj się do mnie.
-ale Jonghyun...-łzy zleciały mi po policzku. Co się ze mną działo? jak beksa.
-śpię dzisiaj na kanapie. Myślę, że tak będzie najlepiej.
I wyszedł. Wyszedł zostawiając mnie samą, w ciemnym pokoju z moimi myślami. Było źle, czułam to.

sobota, 21 września 2013

Jonghyun and I 23 .

Staliśmy właśnie na lotnisku czekając na odbiór swoich bagaży. Byliśmy na Karaibach. Myślałam o Monice. Nic nie powiedziałam jej o wyjeździe. Zrobiłam źle. Chłopaki też nic nie wiedzą. Będzie afera, czułam to.
-Hej, czy możesz przestać myśleć o wszystkim innym oprócz nas?-zamruczał mi do ucha, delikatnie je przygryzając.-zapomnij o wszystkim oprócz nas, choć na ten tydzień-poprosił.-takich chwil nigdy nie jest mi mało. Są mi potrzebne jak tlen. Tylko my.
Uśmiechnęłam się i pocałowałam go. Kilku ludzi spojrzało się na nas z udawaną obojętnością. Szybko zabraliśmy swoje walizki i wyruszyliśmy do hotelu. Szybko po uzyskaniu kart do pokoju weszliśmy do naszego apartamentu. Moje oczy cieszyły się widokiem. Nigdy nie byłam w tak pięknym hotelu. Żyrandole ze złota, masywne fotele, wielkie łóżko. Tak, to łóżko było najlepsze. Poczułam przyjemne ciepło gromadzące się w moim podbrzuszu. Podeszłam do Jonghyuna który właśnie wypakowywał rzeczy i pocałowałam go najmocniej jak tylko potrafiłam. Oderwaliśmy się od siebie dopiero wtedy gdy zabrakło nam tlenu a oddechy były tak samo nierówne. Patrzy na mnie z miłością.
-jesteś najlepsza. najwspanialsza-złapał moją twarz w swoje dłonie i kciukiem delikatnie pieści wargi. Całuje raz jeszcze.-proszę, pójdź ze mną do łóżka.
Nie mogłam mu odmówić.

Nigdy nie kochaliśmy się tak słodko i delikatnie.
-potrafisz być delikatny-zaśmiałam się.
-zawsze taki jestem, panno Kim-wyszczerzył zęby. Drgnęłam na dźwięk swojego przyszłego nazwiska. Spojrzał na mnie zdziwiony-nie podoba ci się? Kim Paulina-szepnął w moje ucho. Zaśmialiśmy się, wzajemnie się o siebie ocierając, tak, że skutecznie zakończyło to naszą rozmowę.
Nazajutrz, usiedliśmy do pięknego srebrnego stołu. Jedliśmy właśnie śniadanie, gdy usłyszeliśmy za drzwiami stłumione chichoty. Spojrzeliśmy się na siebie zdziwieni. Jonghyun wstał i podszedł do drzwi. Gdy je otworzył, cztery osoby wpadły do mieszkania, lądując jedna na drugiej. Nim zdążyłam się odezwać usłyszałam jak Jonghyun klnie
-kurwa!ja pierdole! zjebaliście! na chuj wy tutaj?!
Okazało się, że to Taemin, Onew, Key i Minho byli tymi czterema gośćmi.
-co wy tu robicie?-spytałam zszokowana
-to samo mogę spytać się ciebie-usłyszałam głos Moniki która weszła za chłopakami-jak mogłaś ukryć przede mną fakt, że wyjechałaś na Karaiby?
-ja...ten...no..-jąkałam się.
-nie ważne już-przerwała mi Monika.
Skończyło się na tym, że znów wakacje spędzaliśmy wszyscy razem. Cała w nerwach wyszłam na balkon. Mieliśmy spędzić wakacje sami a tu zleciało się dodatkowe 5 osób. Cudnie. Jonghyun podszedł do mnie. Położył mi rękę na ramieniu, ale ja ją strąciłam.
-jak oni się dowiedzieli gdzie jesteśmy?-warknęłam
-nie mam pojęcia...
-naprawdę nie masz pojęcia? Jesteś inteligentny i z pewnością wiesz jak się dowiedzieli
-to chyba przez historię w laptopie-tłumaczył się.
-Nie mogę uwierzyc, że jesteś taki tępy! Czemu jej nie skasowałeś?!
Zrobił krok w tył, delikatnie marszcząc brwi
-Rzeczywiście jesteś mega wkurzona. Naprawdę przepraszam...
-mega wkurzona. Zła jak osa.
Wyszłam z pokoju, nie zważając na to, że Jonghyun idzie za mną. Słyszałam krzyki i jego i chłopaków. Każdy chciał ,żebym wróciła. Wyszłam z hotelu i udałam się na plażę. Ujrzałam wielkie skutery. Postanowiłam wykupic godzinę jazdy. Wsiadłam na motorówkę i odpaliłam, w tym samym momencie w którym Jonghyun mnie już dogonił. Chwilę po tym po swojej lewej stronie zobaczyłam jak w moją stronę płynie jedna motorówka. To był Jonghyun.
-Paulina! Paulina, stój zatrzymaj się!-krzyczał
-daj mi spokój!
-myślisz, że to moja wina, że przyjechali?!
-TAK!
-No dobrze, może i moja!
Mimowolnie się zaśmiałam. Podpłynęłam do niego.
-załatwisz im nocleg w innym hotelu i wszystko będzie grało.-zaproponowałam.
-z chęcią zrzuciłbym cię z tego skuterku do wody i tam się z tobą kochał, ale wiem, że nie umiesz pływać wiec tego nie zrobię.-uśmiechnął się łobuzersko.
Wróciliśmy do brzegu. Jonghyun wrócił do hotelu a ja poszłam do sklepu zrobić jakieś zakupy. Pomyślałam o nim. Może by coś chciał.
Nadawca: Ja.
Adresat: Jonghyun <3
Chcesz coś z miasteczka?

Nadawca: Jonghyun <3
Tylko ciebie, w jednym kawałku. Proszę, wróć cała.


Na następny dzień, po przemeldowaniu chłopaków i Moniki wyszliśmy na plażę. Mimo tego i tak na kąpielisku siedzieliśmy wszyscy razem.
-Jjongieee...posmarujesz mnie kremem? nie chcę się spalić.-mruczałam.
-nie ma problemu-wyszczerzył zęby i wstał z leżaka położonego bardziej w cieniu. Spojrzałam na niego. Był piękny. Jego muskulatura błyszczała delikatnie a kropelki wody spływały po nim. Musiał się kąpać.
-co ty na to, żebym opalała się bez stanika?
-co?
-no bez stanika.
-nie zgadzam się-burknął.
Wysmarował mi plecy i ponownie wszedł do wody wraz z chłopakami. Ja z Moniką zostałyśmy na plaży, skąpane w Karaibskim słońcu.
-przecież ci nie zabroni opalać się toples.-powiedziała Monika.
-nie chce się z nim kłócić.
-daj spokój-mówiąc to zdjęła swój stanik.-patrz. lepiej pomyśl jaki ja ochrzan dostanę jak Minho wróci, ale nie przejmuje się. mamy jedne wakacje-uśmiechnęła się.
Poszłam za jej przykładem. Rzuciłam na leżak Jonghyun swój biustonosz i zasnęłam.
-co ty do cholery robisz?!-usłyszałam Jonghyuna który znajdował się nade mną. Cholera.
-em...leżę.
-to widzę. czemu bez stanika?!
-ponieważ mój biust też chce być opalony-burknęłam.
-wstawaj, idziemy do domu.
-czemu?
-tam sobie porozmawiamy, nie mam ochoty robić sceny na środku plaży. pójdziemy do łóżka, i tam się na tobie wyżyje.
Tym prędzej zebrałam swoje rzeczy i udaliśmy się do hotelu.
-nie zrobisz mi krzywdy, prawda?-szepnęłam.
-cały czas się nad tym zastanawiam.
-za bardzo mnie kochasz, żeby mi to zrobić...
Weszliśmy do pokoju i wtedy Jonghyun rzucił się na mnie. Zaczął mnie łaskotać, smyrać, klepać po pupie- wszystko na raz. Nie patrząc na nic, szybko udaliśmy się do pokoju co chwila coś strącając.
Zaczęliśmy się całować, i zdzierać z siebie resztki ubrań. Wchodzimy do łóżka, i chwile po tym Jonghyun wisi nade mną.
-jesteś niemożliwa, wiesz jak na mnie działasz?
Spojrzał się na moje piersi i na nich skupił całą swoją uwagę. Zaczął ssąc brodawkę, drugą delikatnie rolując. Krzyczę z rozkoszy. Wiję się pod nim, delektując tym doznaniem. Szybko wchodzi we mnie a powoli wysuwa.
-Jonghyun!-krzyczę
-o co chodzi? jeszcze raz?-pyta ponownie wchodząc we mnie.
-Jonghyun, proszę-kwiczę
-ja ciebie też prosiłem, właściwie oznajmiłem ci, ze nie che, żebyś zdejmowała stanik-mówiąc to cały czas wpycha się mocno we mnie.
Mówię wtedy coś niezrozumiałego. Jestem pełnym doznaniem.
-dlaczego zawsze robisz po swojemu?-warczy i ponownie się we mnie wbija.-powiedz.
Jęczę, mówię bez ładu i składu nie mogąc wydobyć ze swoich ust nic normalnego. I zalewa mnie orgazm. Tak intensywny jak jeszcze nigdy. Jonghyun chwile po mnie, również dochodzi.
-Paulina!-krzyczy i upada na mnie.
Zasypiamy.
Budzę się rano i biegnę do łazienki, tak bardzo chce mi się siku. Gdy już się załatwiłam podeszłam do lusterka. Co on mi zrobił?
Malinki. Masa malinek. Nie mam biustu, tylko wysypisko malinek. Jak mogłam tego nie poczuć? Wychodzę z łazienki i idę na taras.
-Paulina! wszystko ok?
-Nie jest ok! Co ty mi zrobiłeś?!
-no, nie zdejmiesz więcej stanika.-burknął.
-nie lubię gdy zostawiasz na mnie tyle malinek! jak ja teraz się na plaży pokażę?!
-przepraszam...
-szczerze?
-przepraszam...nie sądziłem, że tak cię tym zezłoszczę...
-Następnym razem pomyślisz.
-Następnym razem nie zdejmiesz stanika.
Westchnęłam. Przytulił się do mnie i zatopił twarz w moich włosach.
-na przeprosiny...może ci coś zaśpiewam?
-a co?
-Y Si Fuera Ella?
-Ok. Uwielbiam to.
-Ja też.-zaśmiał się.
Zaczął śpiewac, a na mojej skórze pojawiła się gęsia skórka. Usmiechnęłam siędo niego a ten zaczął mi śpiewac do ucha. Gdy skończył delikatnie mnie pocałował.
-Chocmy na jakąś imprezę.-burknął.
Poszliśmy się ubrac. On, w czarnym garniturze a ja w czerwonej sukience, wyglądaliśmy jakbyśmy zeszli dopiero z okładki luksusowego magazynu.
-chłopaki czekają już w klubie-mruknął.

Jonghyun and I 22 .

Kilka dni po akcji w łazience, Jessica odeszła ze szkoły. Wszyscy snuli domysły, ale nikt oprócz kilku osób prawdy tej nie znał. Od tamtego momentu wszystko szło dobrze. W szkole, w związku, w przyjaźni. Było dobrze. Wszystko toczyło się tak, jak powinno.
-o czym myślisz?-wyrwał mnie z zadumy Jjong który delikatnie podgryzał mi ramie.
Spojrzałam na niego i przytuliłam najmocniej jak potrafiłam. Jonghyun zdziwiony ale i chętny również mnie przytulił.
-czym na to zasłużyłem?
-Po prostu tym, że jesteś. Bardzo się z tego powodu cieszę.-uśmiechnęłam się.
Spojrzałam na niego i wpadłam na pewien pomysł. On zawsze był taki chętny do malinek, więc postanowiłam mu się odwdzięczyć. Delikatnie uniosłam głowę i udałam, że chce pocałować go w szyje. Delikatnie zassałam punkt i oderwałam się. Zobaczyłam dorodną, soczystą malinkę. Jonghyun spojrzał na mnie zszokowany. Wstał z łóżka i podszedł do lustra.
-Paulina ! Menadżer mnie zabije-skomlał.
-Trudno.
Odwrócił się na pięcie. Szybko podbiegł do mnie i zaczął mnie łaskotać. Zaczęłam piszczeć i rzucać się na łóżku. Po paru minutach przestał, widząc moje czerwone jak buraki policzki. Zaśmialiśmy się.
-Jak dobrze, że dzisiaj piątek. Pamiętaj, idziemy dzisiaj na przyjęcie.-przypomniał mi.
-Jonghyun, ale ja taaak nie chce...
-Ja też, ale musimy. Poza tym masz bardzo ładną sukienkę, musisz w niej wystąpić.
-z chęcią to bym wystąpiła w zwykłych jeansach bluzce i glanach białych, a nie w sukience kupionej przez Kibuma-burknęłam.
-Gdyby to słyszał, to już by się do Ciebie nie odezwał. Zrób mu przyjemność i mi, i ją załóż.
-Tobie mogę zrobić przyjemność w inny sposób-poruszyłam brwiami i spojrzałam na jego męskość delikatnie unoszącą się do góry-Jonghyun ja cały czas tak działam? Jedno moje słowo a twój przyjaciel jest już gotowy.-zaśmiałam się. Złapałam jego męskość i zatopiłam się w nim.

Staliśmy właśnie w błysku fleszy.Dzikie fanki Jonghyuna nie dawały o sobie zapomnieć. Co chwila skandowały jego imię i rzucały mu listy, kwiaty i staniki. Spojrzałam na niego, i od razu zbierał wszystko oprócz bielizny. Minho podszedł do nas wraz z Moniką.
-prezerwatywy niech ci rzucają a nie staniki...nie wszystkie na Paulinę będą pasować. Na przykład ten-wziął z ziemi biustonosz z bardzo małą miseczką-jest na nią zdecydowanie za mały.
Jonghyun warknął i zasłonił mi rękoma mój biust. Wyglądało to tak, jakby sam chciał ich dotknąć. Fleszy nasiliły się.
-Brawo głupku. Moi rodzice z chęcią czytają gazety gdzie pojawiam się ja z tobą...to zdjęcie ich zaskoczy.

Przyjęcie nie było takie złe, jak myślałam. Jonghyun doskonale zapewnił mi dostatecznie dużo rozrywki w przerwach, kiedy były tańce. Potem nas wszyscy szukali.
Jechaliśmy właśnie do domu w całkowitej ciszy. Oboje byliśmy zmęczeni i jedyne o czym marzyliśmy to pójść spać.
Gdy weszliśmy do domu, szybko zdjęłam sukienkę. Chodzenie w samej bieliźnie jest lepsze niż w tej kiecce.  Przygryzłam wargę. Szybko weszłam pod prysznic. Położyłam się do łóżka, a Jonghyun zaraz po mnie.
Leżeliśmy tak w ciszy, która trwała bez końca. W końcu usłyszałam ciche chrapanie Jonghyuna. Ten to umiał szybko zasnąć. Zasnęłam praktycznie po nim.
Wstałam idiotycznie wcześnie, zważając na to, że jest sobota. Podeszłam do stereo Jonghyuna i puściłam cicho spokojną muzykę. Prędzej wyczułam iż usłyszałam, że jest za mną.
-zatańczysz ze mną?-mruknął, jeszcze zaspanym głosem.
Odwróciłam się i spojrzałam na niego. Miał podkrążone oczy i napuchnięte wargi. Wyglądał strasznie. Był strasznie wymęczony. Koncerty, próby, fan meetingi inne spotkania tak strasznie go męczyły. Spojrzałam na niego i łzy zleciały mi po policzku. Tak bardzo się starał, choć wszystko już tak bardzo go męczyło. Szybko starłam łzę. Chwytam jego dłoń i zaczynam delikatnie tańczyć. Przechyla mnie a ja chichoczę.  Składa na mych ustach słodki pocałunek.
-nigdy nie chciałabym, żebyś odszedł-mruczę
-Nigdy cię nie opuszczę, a tobie nie pozwolę odejść-mówi mi i chwilę po tym śpiewa mi cicho do ucha, a ja cała się rozpływam.

Popołudnie było strasznie miłe. Pojechaliśmy na obiad do rodziców i posiedzieliśmy do późnego popołudnia.
-mieliby państwo coś przeciwko, gdyby Paulina nie poszła przez tydzień do szkoły?-spytał Jonghyun gdy zakładaliśmy buty.
-zależy jaki byłby to powód jej nieobecności-powiedział tato.
-chodzi mi o to, że chciałbym Paulinę zabrać na wakacje na jakieś wyspy albo do Tunezji. Chciałbym wypocząć, a trudno byłoby mi gdyby jej nie było obok.-wyjaśnił.
Spojrzałam się na niego. Czemu nie powiedział mi tego wcześniej ani nie rozpoczął tego tematu przy stole?
-Jonghyun, oczywiście. Jeśli to ma ci sprawić przyjemność, to pewnie, jedźcie. Napiszę jej usprawiedliwienie. Tydzień wolnego po wszystkich przejściach wam się przyda.
-Dziękuję. Mamy lot za 3 dni. Paulina-zwrócił  się do mnie-idź po walizkę.
Ja, zszokowana jedynie kiwnęłam głową i wykonałam polecenie. Szybko ją znalazłam. Wzięłam walizę i spakowałam ją do bagażnika auta Jonghyuna. Szybko się pożegnaliśmy i wskoczyliśmy do pojazdu. Ruszyliśmy, a żadne z nas się nie odzywało. Postanowiłam zagłuszyć tą ciszę.
-czemu nic mi nie powiedziałeś?
-ale o czym?
-o wycieczce.
-a nie chcesz jechać?-zmartwił się.
-oczywiście, że chce. Ale dziwi mnie to, że mi nie powiedziałeś. Ale dobrze. Tydzień spokoju nam się przyda.
-i będziemy sami-poruszył sugestywnie brwiami. Zaśmialiśmy się.
Dojechaliśmy do domu i zaczęliśmy się pakować. Moje myśli znów były wolne.
Odkąd Go poznałam, moje stopy jakby nie dotykały ziemi. Oto ja, Paulina-dziewczyna sławnego piosenkarza. Choć mniej oficjalnie narzeczona. Lecz o tej wiadomości wiedziało tylko SHINee i Monika. Rodzice jeszcze nie musieli wiedzieć. Spojrzałam na mojego mężczyznę. Szukał jakieś spinki, którą mógłby spiąć swoje przydługawe już włosy. Zaśmiałam się.
-wypadałoby już je obciąć.
-tak wiem, ale nie ma kto mi tego zrobić.
-idź do fryzjera. Ewentualnie ,mogę to być ja-zaproponowałam
Widać było, że się zamyślił. Złapał mnie za rękę i zaprowadził do łazienki. Usiadł na krześle.
-czyń to więc.
-na pewno?-upewniłam się.
Kiwnął głową. Umyłam mu włosy i delikatnie podsuszyłam.
-gotowy?-szepnęłam.
Przeczesałam grzebieniem włosy i skróciłam je o 2 centymetry. 20 minut po było po strachu. Jego włosy były tak samo gęste tylko krótsze. Wyszczerzyłam zęby w uśmiechu.
-Dziękuję. Teraz zdecydowanie jest lepiej-powiedział to i dał mi słodkiego buziaka. Delikatnie otarła msię o niego, powodując delikatne drżenie jego penisa.
-chcesz to zrobić tutaj czy w sypialni?-zamruczał.
-zaskocz mnie.
Osunęliśmy się na podłogę ,wzajemnie okazując sobie jak się kochamy.

sobota, 14 września 2013

Jonghyun and I 21 .

Obudziłam się po raz pierwszy bardzo obolała. Jak nigdy. Spojrzałam na zegarek. Szósta. W sumie, zdążę do szkoły. Odwróciłam głowę i spojrzałam na mojego mężczyznę. Jonghyun spał w najlepsze, w dodatku cicho pomrukiwał. Był słodki. Wstałam po cichu w celu włączenia aparatu w telefonie. Zrobiłam mu kilka zdjęć. Załapało się nawet jedno gdy Jonghyun robi dzióbek podczas snu. Ustawiłam sobie to ostatnie na tapetę. Wyszłam z małej sypialni i poszłam do łazienki się umyć, ubrać i umalować. Gdy wykonywałam ostatnią czynność tylko już w kuchni przy dziennym świetle, drzwi od sypialni otworzyły się ukazując niesamowicie zaspanego Jonghyuna, w samych bokserkach które zwisały mu ma biodrach. Seksownie. Przygryzłam wargę.
-Dzień dobry...-mruknął przecierając oczy-co ty robisz, wracaj do łóżka...
-dobry. nie wracam do łóżka gdyż idę do szkoły.-wytłumaczyłam
-miałaś nie iść.
-tak wiem, ale obudziłam się wcześnie, więc idę.-odpowiedziałam nakładając trochę pudru.
Jonghyun spojrzał się na mnie i westchnął. Podszedł do kuchenki i włączył wodę.
-herbatki?-spytał.
Kiwnęłam głową. Skończyłam tuszować rzęsy gdy Jjong postawił przede mną kubek z gorącą herbatą, a po swojej stronie wielki kubek z kawą. Spojrzałam na niego.
-Jjong, chcesz, żeby ci serce wyskoczyło? Nie pij tak dużo kawy...
-spokojnie...muszę się rozbudzić...odprowadzę Cię do szkoły...-mruczał cały czas zaspany.
Obeszłam stół i usiadłam na nim okrakiem. Posmyrałam go po policzku i potargałam włosy które były i tak jeszcze w dużym nieładzie. Delikatnie pocałowałam go w usta.
-nie musisz mnie odprowadzać.-mruknęłam
-ale chce.-upierał się.
-no dobrze...napięcie ci zeszło?-zmieniłam temat wracając do picia herbaty.
Zaśmiał się.
-Tak zeszło. Teraz jest w porządku ale jak jeszcze kiedyś będzie taki wielki celibat to nie wytrzymam i sam siebie będę musiał zadowolić-prychnął.
-przecież nikt ci nie zabraniał...
-Nie. Mam 24 lata i jestem w związku z kimś kogo kocham. Poza tym...według mnie robi się takie rzeczy tylko wtedy kiedy osoba z którą uprawiasz seks cię nie zadowala.-wyjaśnił swoją teorię.-Tak właśnie, wróćmy do szkoły. Odwiozę cię gdyż potem lecę na próbę.
Uśmiechnęłam się z miłością i dopiłam herbatę. Kiedyś się zastanawiałam, czy Jonghyun pozwoliłby mi prowadzić swoje auto. Czasami jak mi o nim opowiadał, to niemalże z czcią. Postanowiłam dzisiaj się go spytać.
-Jonghyun pozwolisz mi poprowadzić kiedyś swoje auto?
-ale nie jesteś pełnoletnia.
-w takim razie seksu też nie powinnam uprawiać-burknęłam
-dobra, wygrałaś. kiedyś ci pozwolę.
Poszedł się wykapać a ja zostałam sama z myślami. Niecałe 20 minut później wyszedł z łazienki idealnie ogolony, umyty, uczesany i ubrany. Paręnaście minut przed 8 wyszliśmy z domu. Jonghyun bacznie mi się przyglądał.
-Proszę.-rzucił mi kluczyki- Co moje to i twoje. Jeśli tylko zobaczę choćby jedną rysę, wrzucę cię do najbliższej fontanny albo powieszę cię za kciuki w przedpokoju-zerknął na mnie uśmiechając się łobuzersko.
-Kpisz sobie prawda? Ukarałbyś mnie za porysowanie twojego auta? Kochasz audi bardziej ode mnie?-spytałam otwierając drzwi.
-Prawie-przyznał-zanim poznałem Ciebie to audi kochałem najbardziej i za nie byłbym w stanie się zabić lub wskoczyć w ogień-zaśmiał się-Tylko jest problem. Audi nie dotrzymuje mi towarzystwa nocą.
-Da się załatwić. W nocy możesz w nim spać.
-W nowym mieszkaniu spałem tylko z tobą tylko raz a ty mnie już wyrzucasz?
Oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Przekręciłam kluczyk w stacyjce i ruszyłam. o 7:50 byliśmy na miejscu. Wysiedliśmy z auta. Podszedł do mnie aby za chwilę zając miejsce od strony kierowcy. Już miałam odejść gdy ten przyciągnął mnie do siebie opierając się o drzwi. Przytulił mnie do siebie i mocno pocałował. Staliśmy tak chwilę gdy usłyszałam Monikę.
-A jednak się zjawiłaś fusku mój!
Za nią szedł Minho który trzymał jej torbę. Zabawnie wyglądał. Od góry stuprocentowy mężczyzna z różową sportową torebką. Jonghyun zaczął się śmiać. Podeszli do nas.
-Tak jednak przyszłam, gdybym wstała później to raczej wątpię, żebyś mnie dzisiaj zobaczyła.
-Jonghyun, coś słabo chyba było, skoro tak wcześnie wstała-wtrącił się Jjong kładąc torbę Moniki na masce.-Monika potrafi po takiej akcji spać do 12..
-Choi! Chcesz coś jeszcze powiedzieć?-Monika spojrzała się na niego z bojową miną.
-Nie już nic...
-To dobrze. Paulina-tu zwróciła się do mnie-wchodzimy?
-Jasne.-uśmiechnęłam się.-Jjong jeśli będziesz mógł to przyjedź po mnie dobrze? Podjechalibyśmy do rodziców.-powiedziałam
-Nie ma problemu-podszedł i złapał mnie za policzki. Czule pocałował, puścił oczko i puścił. Wsiedli do auta i pokazali nam ręką żebyśmy szły gdyż zaraz się spóźnimy. Zaśmiałyśmy się. Ich zamartwianie się o naszą edukację było naprawdę urocze. Złapałyśmy się pod ręce i poszłyśmy do szkoły. Szybko po wyjściu z szatni pognałyśmy na górę. Weszłyśmy do sali.
-Dziewczynki, siadajcie-powiedział nasz wychowawca-dzisiaj będziecie mieli nową koleżankę w klasie. To Jessica. Przyjechała do was aż z Korei. Jest piosenkarką, i chciałaby się douczyć, oczywiście nie mogliśmy odmówić-spuścił wzrok czerwieniąc się jak burak-oto Jessica.
I jak na rozkaz, weszła ona. Jej oczy od razu spoczęły na mnie. Uśmiechnęła się złośliwie.
-Jestem Jessica i od dziś będę waszą koleżanką.
Spojrzałam na swoją klasę a głównie na chłopaków. Powinnam im kupić śliniaki. Jessica z pełną gracją podeszła do naszej ławki i uśmiechnęła się do nas.
-Jestem pewna, że po czymś takim Jonghyun spojrzy na mnie, teraz jestem uczennicą.-zaśmiała się.
-i myślisz, że Jonghyun na ciebie poleci? śmieszna jesteś-wyśmiała ją Monika.
-spokojnie, on będzie ze mną, w końcu on uwielbiał od zawsze takie małolaty.
-nic o nim nie wiesz-warknęłam
-ale się dowiem. mam czas.
Odeszła od nas  i zasiadła w pustej ławce. Szybko wyciągnęłam telefon i napisałam do Jonghyuna
Nadawca:Ja
Adresat: Jonghyun <3
Jjong, Jessica jest ze mną w klasie... to nie jest normalne.
Powiedziała, że zbliży się do ciebie dzięki temu, bo lubisz małolaty...
Nie mal od razu dostałam odpowiedź.
Nadawca: Jonghyun <3
Nie wierzę, że to zrobiła... Coś tam wspominała, ale myślałem, że tylko sobie żartuje.
Lubię małolaty, ale tylko jedną. Ciebie ;-) . Nie martw się, zobaczy, że nie reagujesz, to odejdzie jeszcze szybciej niż weszła do tej szkoły. Chyba, że już coś jej zrobiłaś?
Zaśmiałam się. Monika spojrzała na mnie a ja tylko mruknęłam
-Jonghyun...
Wzięłam się za odpisywanie.
Nadawca: Ja.
Jeszcze nic, ale jeśli mi podniesie ciśnienie to jej coś zrobię... Nie lubię jej...
Sądziłam, że nigdy nie powiesz na mnie małolata ;-). 

Nadawca: Jonghyun <3
Nie rób jej nic. wymyślimy coś w domu, wraz z chłopakami, od razu jak wrócimy od rodziców.Ta małolata daje mi wielką przyjemność w łóżku i nigdy bym jej nie zamienił na inną ;-* .

Nadawca: Ja.
Uroczy jesteś.

Nadawca: Jonghyun <3
Wiem, inaczej bym się Kim Jonghyun nie nazywał. ;-) . 
Tak w ogóle, czemu piszesz na lekcji, powinnaś się uczyć!

Nadawca: Ja.
Cóż za pewność siebie, podziwiam.
Tak jest proszę pana. Już nie odpisuje.
 Zablokowałam telefon i wróciłam do pisania w zeszycie. Nie wiadomo kiedy zaczęła się przerwa. Szybko schowałam książki do torby i wyszłam z klasy. Postanowiłam przywitać moją nową szkolną koleżankę. Podeszłam do starszych dziewczyn i wyjaśniłam im mój pomysł. Każda się zgodziła.
Pod koniec zajęć gdy Jessica wychodziła z szatni ja wraz z Moniką założyłyśmy jej torbę na głowę. Szybko zabrałyśmy ją do łazienki gdzie czekała reszta dziewczyn. Zdjęłyśmy jej z głowy torebkę. Spojrzała na mnie.
-Zabije cię ty szmato!
-Nie Jessica.-zaśmiałam się-To ja zabiję ciebie za to, że dostawiałaś się do Jonghyuna. Co wybierasz? Głowa w kiblu czy domestos na głowie?
-Ja wybrałabym to pierwsze. Chociaż włosy Ci nie wypadną-wtrąciła Monika.
-nie ośmielicie się! dobrze wiesz kim jestem i jakie mam wpływy.
-chyba nie poznałaś na tyle Jonghyuna i reszty chłopaków. Oni mi pomogą.
-szczerze w to wątpię.-zaśmiała się.
Założyłam gumowe rękawice.
-Jezu, dosyć tego gadania.-warknęłam. Cała w nerwach złapałam ją za włosy i włożyłam jej głowę do sedesu. Monika za chwile podała mi domestos. Wylałam na rękę i zaczęłam szorować głowę Jessice. Ta tylko się szamotała. Spuściłam wodę a jej włosy zaczęły się strasznie pienić.
Chwilę po tym zostałyśmy same. Ja, ona i Monika. Usłyszałyśmy z korytarza, że ktoś szuka Nas używając obcego języka. Za chwilę zobaczyłyśmy chłopaków w toalecie. Spojrzeli na nas dwie z wymalowanym zdziwieniem na twarzy. Wypuściłam Jessice a ta zaczęła kaszleć. Jonghyun patrzył to na mnie to na nią. Podszedł do Jessiki i ukucnął przed nią.
-Słoneczko, oto właśnie poznałaś wkurwioną Paulinę. Jeśli raz jeszcze zbliżysz się do mnie, źle potraktujesz Paulinę lub krzywo się na nią spojrzysz to twoja głowa nie znajdzie się w szkolnej toalecie a na szkolnym boisku jako piłka do nożnej. Zrozumiałaś?-warknął.
Spojrzałam się na niego zszokowana. Jonghyun który groził Jessice wyglądał groźnie...groźnie i seksownie zarazem. Przygryzłam wargę i zdusiłam w sobie jęknięcie.
-Zrozumiałaś?-powtórzył
-ta...tak...prze...prze...przepraszam-wydukała Jessica. Szybko się zebrała i wybiegła z łazienki.
Wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Taemin podszedł do mnie i wziął mnie w ramiona. Uniósł do góry i zaczął skakać.
-Noona, jesteś najlepsza! Nawet ja bym na to nie wpadł!
-Mam nadzieję, że zostaną jej jakieś włosy, w razie jakbym miał z nią kiedyś występować-zaśmiał się Key.
-w razie czego kupi się jej perukę-powiedział Onew.
Minho przybił mi piątkę. Gdy Taemin puścił mnie, Jonghyun wziął mnie do siebie. Zauważyłam, że trzyma mój plecak.
-Nie rób tego więcej. Następnym razem możesz mieć kłopoty.
-Chciałam tylko, żeby się od ciebie odczepiła...-mruknęłam.
-Dobrze, ja sam bym tego nie wymyślił. Myślę, że się wystraszyła. Ale dla spokoju, jak coś robić to po szkole-zaśmiał się.
Poczułam ulgę. Nie był zły, a wręcz przeciwnie-miał bardzo dobry humor. Z uśmiechem na ustach wyszliśmy z łazienki i pojechaliśmy wszyscy razem do moich rodziców na obiad.

Jonghyun and I 20 .

Wszyscy siedzieliśmy właśnie na sali treningowej chłopaków gdy wpadł ich menadżer.
-Paulina, muszę z tobą porozmawiać!-krzyknął
Zlękłam się bo zajęłam się Jonghyunem u którego siedziałam na kolanach i bawiłam się jego połówką łańcuszka z moim imieniem. Szybko i sprawnie (choć niechętnie) podeszłam do menadżera. Szybko spojrzałam na swojego Jjonga który puścił mi oczko. Uśmiechnęłam się i wysłałam mu buziaka. Ten tradycyjnie już udał, że chowa go na później. Wyszliśmy na korytarz.
-Paulina masz wielką szanse...
-ale na co?-zdziwiłam się
-szef chce, żebyś wystąpiła z Jonghyunem na scenie.
CO? Z Jonghyunem?!
-ale jak to..przecież oni mnie będą wyzywać...
-myślę, że wolisz być to ty niż Jessica
-to chyba oczywiste-burknęłam
-czyli zgadzasz się?-spytał z nadzieją
-tak, ale to dopiero za jakiś czas. Jjong wie?
-nic a nic.
-lepiej niech tak zostanie. będzie mi wiercił dziurę w brzuchu, a wolałabym tego uniknąć.
Menadżer kiwnął tylko głową i odprowadził mnie z powrotem do chłopaków.
-mamy dzisiaj jakieś plany?-spytał Jonghyun.
-Ja mam, nie wiem jak ty.
-Paulina...przerabialiśmy to już. tam gdzie ty to i ja.-uśmiechnął się i przygryzł mi płatek ucha. Zadrżałam.
-W takim razie, pójdziemy do Ikei. musimy kupić meble do naszego mieszkanka.
-a masz pieniądze? bo ja mogę zapłacić.-zaproponował.
-rodzice dali mi swoją kartę, w końcu to ich prezent na moje urodziny.-przypomniałam mu.
Jonghyun tylko się uśmiechnął i wrócił do chłopaków, żeby jeszcze trochę poćwiczyć. Usiadłam na kanapie. Po dwóch godzinach skończyli trening z wielkim uśmiechem na twarzy. Jjong podszedł do mnie, żeby mnie pocałować ale gdy tylko zbliżył się do mnie moja ręka zatrzymała go.
-nie dotkniesz mnie. idź się umyj to pogadamy.-wyjaśniłam
-Ale daj mi chociaż buzi.-skomlał.
-jesteś cały mokry, spocony i brudny. zapomnij. Nie lubię cię takiego.
-jestem mokry i spocony w łóżku i jakoś mnie nie wyrzucasz-warknął.
-ale za tym stoi seks a nie trening. i poza tym nie jesteś w łóżku brudny. Nie dyskutuj idź się myc.-odpyskowałam.
-Dobrze! Będziesz coś chciała.
-ale tylko jak będziesz czysty.
Zabrał najpotrzebniejsze rzeczy i poszedł pod prysznic. Gdy wychodził chłopaki się z niego śmieli. Po 15 minutach spod prysznica już pięknie ubrany wyszedł Taemin.
-Noona, idziecie dzisiaj po meble?
-No tak.
-A możemy iść z wami?
-Pewnie.-zgodziłam się.
Taemin mnie przytulił i pocałował w policzek. Zaraz po tym wybiegł podzielić się z chłopakami wieściami. Za chwilę na salę wpadł Jonghyun. Zły. Podszedł do mnie.
-czemu chłopaki z Nami idą?-mruknął-chcę iść sam z tobą, już dawno nigdzie nie wychodziliśmy.
-nie wychodzimy bo ja mam szkołę. w weekend możemy się tylko gdzieś wybrać.
-a jakbym chciał cię zabrać na jakieś wakacje to co, też byś zabrała chłopaków?!-krzyknął Jjong.
-ale o co ci chodzi?! Co miałam mu odmówić?! Nie umiem tak! A jeśli tobie się to nie podoba to ty możesz ze mną nie iść, łaski z twojej strony nie potrzebuje. Pójdę z Moniką.
-Zawsze się zgadzasz, już nie pamiętam nawet kiedy poszliśmy gdzieś razem! Wiecznie coś. Wiecznie!
-Jak ci się coś nie podoba, to może po prostu odejdźmy od siebie-warknęłam.
Jonghyun spojrzał się na mnie. Wzięłam kurtkę którą na siebie założyłam, wychodząc trzasnęłam drzwiami. Podeszłam jeszcze do chłopaków.
-Przepraszam was ale nigdzie nie pójdziemy.
-Jak to?-spytał Minho.
-Tak to. Po prostu Jonghyun ma jakieś fochy i nigdzie nie idziemy. Za ile będzie Monika po ciebie?
-Tutaj jestem fusku !-krzyknęła moja przyjaciółka wchodząc po schodach.
-Wspaniale. Chłopaki, jeszcze raz was przepraszam, naprawdę. Monika-zwróciłam się do niej-pójdziesz ze mną do sklepu po te meble do mieszkania? wychodzi na to, że Jonghyun nie jest chętny-mruknęłam.
-Jasne nie ma problemu-Monika zrozumiała chyba, że chcę z nią pogadać.-Choi Minho spotkamy się później.
-Ale...ale...-jąkał się Minho
-bez dyskusji. Moja przyjaciółka mnie potrzebuje.
Uśmiechnęłam się do niej. Chwyciłyśmy się pod ramię i pojechałyśmy do sklepu.
Wchodziłyśmy właśnie do Ikei gdy zaczęłam jej się żalić
-Ja nie wiem co się dzieje z Jonghyunem. Ostatnio ma takie fochy w nosie, że to masakra. już nie wiem co robić.
-ja z Minho miałam ostatnio tak samo. Ale nie wiem czy u was to samo...
-czyli?-spojrzałam na nią zdziwiona
-Minho był taki bojowy i w ogóle, bo odkąd poszłam do szkoły było strasznie mało seksu. Sperma mu do głowy uderzyła.-wyjaśniła
Moje oczy zrobiły się  wielkie jak spodki. Czyli to przez brak seksu? Byłam zupełnie niedoświadczona w myśleniu tymi kategoriami. Ale...gdyby tak na to spojrzeć to ja z Jonghyunem też się nie kochałam już prawie od początku szkoły. O to mu chodziło? Gdybym się z nim przespała byłoby nam obydwóm lepiej? Przecież to ja go ostatnio namawiałam, a on nie chciał...W tym samym momencie dostałam sms-a właśnie od niego
Nadawca: Jonghyun <3
Od tamtej pory co wyszłaś z sali się zastanawiam...
Czy ty właśnie ode mnie odeszłaś?
Spojrzałam na wyświetlacz i oczy zaszły mi łzami. Jak on w ogóle mógł tak pomyśleć? Przecież powiedziałam mu, że za nic w świecie bym od niego nie odeszła. Odpisałam.
Nadawca: Ja.
Nie Jonghyun. Nie odeszłam. Doskonale powinieneś to wiedzieć.
Jestem w sklepie z Moniką, bo ty nie chciałeś iść z chłopakami. 
Zaczęłyśmy z Moniką wybierać meble. Stoliki, krzesełka, ławy, pufy i inne drobiazgi gdy dostałam wiadomość.
Nadawca: Jonghyun <3
Mogę przyjechać do was, czy będę wam przeszkadzał?
Może będę mógł coś Ci doradzić...

Nadawca: Ja.
Nigdy mi nie przeszkadzasz.

-Monika, Jjong przyjedzie-zakomunikowałam.
-to wspaniale. ja pójdę a on ci pomoże wybrać łóżko na którym będziecie się kochać.-zaśmiała się.
Poszłyśmy usiąść. Niecałe 20 minut później przyjechał Jonghyun wraz z Minho, aby ten drugi zabrał Monikę. Szybko przywitał się z Moniką która właśnie odchodziła do swojego chłopaka. Spojrzał na mnie spode łba.
-nie przywitasz się nawet ze mną?-szepnął
Spojrzałam na niego zdziwiona i podeszłam się przytulic. Schował twarz w moich włosach i pocałował mnie.
-nienawidzę się z tobą kłócić...-wyznał
-Jjong mam pewną teorię dlaczego jesteś taki zły.-zbadałam grunt.
-to znaczy?-zmarszczył brwi
-wydaje mi się, że jesteś taki zły dlatego, że dawno się nie kochaliśmy...potrzebujesz tego...tak jak i ja-szepnęłam mu do ucha.
-hm...-zamyślił się-może masz racje-spojrzał na mnie i uśmiechnął się czule.
-Jjong ja ją zawsze mam.-dałam mu kuksańca w bok.
-Ranisz mnie-złapał się za bok, udając, że strasznie go to zabolało.
-ofiara i mięczak-burknęłam.
-mięczak?-zdziwił się.-idziemy wybrać to łóżko, a potem ja Ci w nim pokażę jaką jestem ofiarą!-zaśmiał się.
Jonghyun!-krzyknęłam-nie tak głośno, oszalałeś?
-Tak-zgodził się ze mną-na twoim punkcie.
Podeszliśmy do łóżek i zaczęliśmy wybierać. Jjong patrzył na sprężyny. Na jednym usiadł i zaczął podskakiwać.
-co ty robisz?-spytałam zszokowana
-sprawdzam, jak będą głośne gdy będziemy się kochać-wytłumaczył
-jesteś nienormalny.
-może i tak ale to jest idealne. ciche, mocne. nie zarwie się.-zaśmiał się.
Podszedł do sprzedawcy i kupił to łóżko.
Pod wieczór z wszystkimi meblami byliśmy już w domu. Do tej pory nie wiem jak, jeszcze tego samego dnia, te meble były w mieszkaniu. Zaczęliśmy je ustawiać. Gdy skończyliśmy było już prawie po drugiej.
-chyba nie pójdziesz do szkoły niewyspana?-spytał Jjong.
-też mi się tak wydaje. jeden dzień i to w dodatku poniedziałek mogę sobie odpuścić.
Wzięłam telefon i napisałam do Moniki, starając się ignorować Jonghyuna który objął mnie w pasie od tyłu i położył brodę na moim ramieniu.
Nadawca: Ja.
Adresat: Pyszczek.
Dopiero skończyliśmy z meblami więc nie dam rady iść do szkoły...no wiesz... ; )
Praktycznie zaraz dostałam odpowiedź.

Nadawca: Pyszczek.
Tak...wiem ; ) . miłego seksu. ;-* . 
Zaśmialiśmy się oboje. Spojrzeliśmy na nasze nowiuśkie łóżko. Poczułam wyraźnie, że obydwoje jesteśmy skrępowani. Ale czym? Przecież już to robiliśmy. Uśmiechnęłam się.
-Musimy ochrzcić to łóżko...-mruknął mi w ucho delikatnie podnosząc moją bluzkę do góry, usilnie dostać się do piersi.
Rzuciłam telefon w kąt. Teraz liczył się on.
-seks na zgodę?-poruszył brwiami
-zgadzam się.
Rzuciliśmy się na łóżko wzajemnie siebie spragnieni.

wtorek, 10 września 2013

Jonghyun and I 19 .

Dzisiaj akcja rodem z filmu ;o. Sama się dziwię, że byłam w stanie coś takiego wytworzyc ;o
____________________________________________________


Ojciec wszedł do mieszkania wraz z kumplami pomimo licznych sprzeciwów i prób zatrzymania go. Usiadł na fotelu i rozgościł się jakby był u siebie. Jonghyun już chciał podejść do niego i inaczej z nim porozmawiać ale nie chciałam żeby mnie zostawiał. Wiedziałam, że w razie czego mogę liczyć na pomoc innych ale jego wolałam mieć przy sobie.Nie wiedziałam tylko gdzie jest Taemin i to mnie strasznie martwiło.
-no córuniu, ładnie ci się poszczęściło-zakpił ojciec.
-to nie jes...
-to nie jest twoja sprawa człowieku, ty weź ją zostaw w spokoju wyjdź stąd-wciął mi się w zdanie Jonghyun który z nerwów mówił tak szybko, że nikt go nie zrozumiał.
-niech się Pan od niej odczepi!-krzyczała Monika.
Ojciec wstał z fotela podszedł do Moniki i wymierzył jej solidnego plaska w twarz. Minho zaraz do niego doskoczył. Jonghyun, Monika i ja zaraz go odciągnęliśmy od niego. Ojciec cały czerwony na twarzy zawołał dwóch swoich kolegów którzy wyrzucili wszystkich chłopaków i Monikę. Jonghyun szarpał się jak dziki, żeby wrócić do mnie ale tamci byli więksi i silniejsi. Zaraz po tym usiedli i patrzyli na mnie. Czułam się pod ostrzałem spojrzeń.
-czego ty ode mnie chcesz?-po policzku zaczęły mi cieknąc łzy.
-tego, co zostało mi odebrane. Twojej niewinności. Po prostu nie będziesz żyła spokojnie dopóki żyję ja. Przez ciebie ty suko siedziałem w więzieniu! Nie wybaczę ci tego!-uderzył mnie tak mocno, że aż się wywaliłam. Podszedł do mnie i pociągnął mnie za włosy. Pięścią i kolanem uderzył mnie w brzuch. Z moich oczu leciał ocean łez. Rzucił mnie na podłogę tak, że głową uderzyłam o kafelki. Zostaw mnie, błagałam w myślach. Ojciec odszedł, usiadł na fotelu i zapalił papierosa wraz z kolegami. Doskonale wiedział, że przy dymie nikotynowym zaczynałam się dusić. Specjalnie podszedł do mnie i chuchnął mi w twarz. Zaczęłam niemiłosiernie kaszleć. Szybko wypalił i ponownie do mnie doszedł,w celu od gaszenia tego papierosa na mnie. Kilku kolegów zrobiło to samo. Zaczęłam krzyczeć.  Złapał mnie za włosy i syknął
-choć, zabawimy się.
Resztkami sił próbowałam mu się wyrwać, niestety bezskutecznie. Zaciągnął mnie do mojej sypialni. Z półprzymkniętych oczu spojrzałam na łóżko. Ale ja się tutaj kochałam z Jonghyunem. Nie. Muszę coś wymyślić. Koniecznie.Rzucił mnie na łóżko. Zobaczył mój złoty łańcuszek z diamentami i wygrawerowanym imieniem Jonghyuna. Zaśmiał się i wyrwał go po czym rzucił na podłogę.
-myślisz, że ten chłoptaś cię mi zabierze?-zakpił.-jesteś tylko moja.
-Jonghyun Cię zabije-syknęłam.Poczułam kolejne szarpnięcie za włosy.
 Pomimo alkoholu we krwi szybko i sprawnie związał mi ręce. Zaraz po tym, ściągnął spodnie i położył się na mnie. Zaczęłam płakać. Obcy dotyk powodował silny płacz i nawałnicę wspomnień. Zaczął się o mnie ocierać. Boże, to było okropne. Próbowałam się jakoś wyrwać. Ponownie dostałam w twarz. Zaczął mnie rozbierać. Rozerwał mi bluzkę. Chwilę później leżałam naga, związana i zapłakana. Z wargi leciała mi krew. Ojciec spojrzał się na mnie i sam się rozebrał. Nie chciałam na to patrzeć. Zamknęłam oczy. Moment po tym bardzo mocno wbił się we mnie. O dziwo z prezerwatywą. Wydałam okrzyk. Wołałam "Pomocy! Ratunku! Jonghyun, pomóż mi!" Ojciec zaczął się szybko poruszać a ja płakałam. Poczułam wiatr. Za chwilę ojca nade mną nie było. Otworzyłam oczy i przez łzy zobaczyłam Jonghyuna który szarpie się z nim na podłodze, a za moment usłyszałam krzyki tych mężczyzn. Spojrzałam ponownie na Jonghyuna. Jego twarz byłą cała we krwi, zresztą tak jak i ojca. Resztkami sił wstał, złapał go za "grzbiet" psiknął mu w oczy gazem łzawiącym i wyrzucił z pokoju. Słyszeliśmy jak ojciec spada ze schodów krzycząc, że nic nie widzi. Jjong szybko do mnie podbiegł i uwolnił moje ręce.
-Boże Paulina, przepraszam-spojrzał się na mnie i zaczął płakać. Pierwszy raz widziałam Jonghyuna który płacze z bezsilności. Ponownie się rozpłakałam i wtuliłam w niego. Jonghyun odsunął się ode mnie i wstał.
-nie zostawiaj mnie-zanosiłam się płaczem.
Wziął moją twarz w dłonie i powiedział
-dam ci coś do ubrania. nie możesz leżeć tu naga.-pocałował mnie w czoło i podszedł do szafy.
-Jjong...czemu...czemu tam na dole...tam na dole było tak głośno?-jąkałam się.
-Taemin wybiegł tylnymi drzwiami dlatego go nie było, zadzwonił po policje. Nawet nie wiem kiedy ten maluch załatwił tyle gazu łzawiącego. No nie ważne-wyciągnął mi z szafy jakieś dresy- Szybko wrócił i opowiedział, że policja jest w drodze. Wtedy usłyszałem twoje wołanie o pomoc. Umarłem z tysiąc razy...-zawył- szybko wdrapałem się tu na górę i wskoczyłem do pokoju. Chłopaki po tym jak przekonali Monikę, że ma zostać przed domem albo się gdzieś schować weszli do mieszkania i zaczęli się bić, zaraz po nich wbiegła policja.. Właśnie słyszałaś na dole co się tam działo. Twoi rodzice są już w drodze-usłyszałam otwierane drzwi-a właściwie to już tutaj są.
Rodzice wbiegli do mojego pokoju. Szybko wzięli mnie w objęcia. Mama zaczęła płakać.
-Boże Jonghyun gdyby nie on by jej coś zrobił-podziękował tata.
-Ale on jej coś zrobił...-Jonghyun ponownie się rozpłakał. Opowiedział im całą historię, mocno trzymając mnie za rękę.


***
Niecały miesiąc po tych zdarzeniach, ojciec trafił do więzienia na dożywocie. Nie było nawet mowy o wcześniejszym zwolnieniu, lub za kaucją. 
Siedzieliśmy właśnie sami w domu. Ja i Jonghyun. Leżałam mu z głową na nogach. Smyrał mnie po policzku.
-Jjongie... a jakbym chciała iść z tobą do łóżka?
-ja też chce, ale ale pójdziemy.-powiedział.
-ale czemu?-zdziwiłam się. Po tej całej akcji myślałam, że to On będzie mnie namawiał do seksu a nie na odwrót. To był nasz najdłuższy celibat od...od pierwszego razu w sumie.
-Jonghyun...ale ja muszę...-skomlałam.
-nie Paulina. Może ty się otrząsnęłaś po tym ale ja nie.
-nie otrząsnęłam się-oburzyłam się-po prostu... twój dotyk jest dla mnie jak takie lekarstwo. Zawsze się czuję lepiej jak jesteś obok mnie i jak mnie dotykasz. 
-Seks jest dla ciebie terapią?-uniósł brwi do góry.
-Jeśli tak o tym myślisz.
Zaśmiał się.
Co prawda, ciężko mi było znieść tą myśl, że zostałam wykorzystana przez własnego biologicznego ojca... ale fakt, że Jonghyun mi pomógł unosił mnie na duchu. Kolejnym faktem było to, że przez pierwsze dni od tej napaści na mnie brzydziłam się nawet dotyku Jonghyuna. Widziałam, że strasznie go to boli, ale nic nie mogłam na to poradzić. Czułam, że jest mu strasznie przykro. Przychodziły takie momenty, że zastanawiałam się nad odejściem od niego. Nie chciałam go ranić. Jednak, gdy powiedziałam mu jakie mam plany w stosunku do niego w jego oczach pojawiło się coś, czego nie umiem opisać. Rozpłakałam się i powiedziałam,że nie mogę od niego odejść, zbyt wiele dla mnie znaczy. Myślę, że te wydarzenia umocniły nasz związek.
-o czym myślisz?-wyrwał mnie z zadumy.
-o tym jak planowałam od ciebie odejść-wyznałam.
Uśmiechnął się smutno i pocałował mnie. 
-Paulina mam to dla ciebie...bo zobaczyłem to w rogu twojego pokoju...-wyciągnął pudełeczko z moim łańcuszkiem. Założył mi go i pogłaskał po głowie.
-Dziękuję ci, że go naprawiłeś. Nawet nie wiesz jak było mi smutno, że mi go zerwał.
-domyślam się. po drugiej stronie wygrawerowałem ci kilka słów. Spójrz.
Odwróciłam połówkę masywnego serduszko i przeczytałam.
Pamiętaj, pomimo tego co było, obiecuję być zawsze przy tobie, bo jesteś dla mnie wszystkim. J .
-Oppa, to piękne!-uśmiechnęłam się i dałam mu buzi w policzek.
-Ale pójdziemy jeszcze kiedyś na koncert?-zmieniłam temat.
-Oczywiście, że tak. Kolejny jest za tydzień, więc będziesz go widziała. Może znów będzie Jessica, znów jej dogadamy. Musimy się przygotować.-zaśmiał się.
Uśmiechnęliśmy się do siebie i wróciliśmy do oglądania telewizji. wiedziałam, że przed nami, a raczej przede mną długa droga, żeby te zdarzenia nie ciągnęły się za mną do końca, ale wszystko było na dobrej drodze aby o tym zapomnieć. Miałam przyjaciół, rodzinę i wspaniałego chłopaka. Seks? Wytrzymam. 
Na razie obmyślałam plan, żeby jeszcze bardziej zemścić się na Jessice i już miałam pewien plan.

Jonghyun and I 18 .

Wraz z moimi urodzinami dodaję, aby była jakaś zbieżność w czasie <3 . 

_____________________________________________________________



No i wyszło. 10 wrzesień. Te 3 dni zleciały jak z bicza strzelił. Stałam właśnie nad tortem który miał wbite w siebie 17 świeczek które boleśnie przypominały mi o moim wieku. Rodzice, Jonghyun, Monika i Minho wraz z Kibumem, Taeminem i Jinkim wesoło śpiewali mi głośno Happy Birthday.  Chwilę później ku mojemu zdziwieniu Jonghyun swoją łamaną polszczyzną zaśpiewał mi sto lat po polsku. Uśmiechnęłam się i pocałowałam go. Tata odchrząknął. Mama pokroiła wielki tort, i usiedliśmy do stołu. Było całkiem przyjemnie do momentu gdy zaczynali mi dawać prezenty.
-Paulina, to ode mnie i mamy-powiedział.
Były to kluczki do własnego, małego mieszkanka.
-Musisz go sobie urządzić tylko tak jak chcesz. Za meble i wyposażenie zapłacimy my. Ty tylko bądź w nim szczęśliwa wraz z Jjongiem-szepnęła mama wręczając mi kluczyki. Uśmiechnęłam się.
-Teraz ja!-krzyknął Key-ode mnie taki skromny upominek, nie wiedziałem dokładnie co ci kupić-wyznał. Z torebki która byłą sporej wielkości wyciągnęłam strasznie dużo ubrań, kilka par creepersów, dużo kolczyków i słodyczy. Przytuliłam go. Kolejni byli Minho z Moniką. Tak jak się spodziewałam Minho kupił mi coś mega głupiego. Była to lampka w kształcie sztucznego penisa, paczka prezerwatyw i nowa pościel w kamasutre. Od Moniki dostałam złote kolczyki wraz z bransoletką. Od Taemina mnóstwo mleka bananowego a od Jinkiego karnet na solarium bo stwierdził, że odkąd poznałam Jonghyuna jestem bielsza niż za nim go poznałam. Gdy wszyscy ode mnie odeszli, Jonghyun podszedł do mnie z małą torebeczką. Rzuciłam mu surowe spojrzenie.
-Mówiłam, żebyś nie wydawał na mnie ani grosza...-burknęłam.
-Kiedyś wyjadę...To co ci kupiłem, ma ci o mnie przypominać każdego dnia.-mruknął- poza tym to jeden prezent z dwóch.
Podał mi torebeczkę i wyciągnęłam z niej kilka ozdobnych pudełeczek. Szybko stwierdziłam, że kupił mi jakąś biżuterię. Wyciągnęłam dwa łańcuszki z połówką serduszka. Złote. Masywne. Z diamentami. Na mojej połówce było wygrawerowane imię Jonghyuna a na jego moje. Szybko założyliśmy sobie je nawzajem.
-Nie waż się tego ściągnąć. Inaczej cię do fontanny wrzucę-zamruczał mi do ucha. Zaśmiałam się.
-Ja też ci coś kupiłam, bo wiedziałam, że ty mnie nie posłuchasz i mi nic nie kupisz...
-ale to nie moje urodziny.
-ale prezent może być, potraktuj to jako spóźniony prezent na twoje urodziny.
Podałam mu pudełeczko. Były to złote spinki do mankietów z wygrawerowanymi naszymi inicjałami.
-Piękne. Dziękuję ci bardzo. Będę je nosił.
Pocałował mnie w dłoń.  wróciliśmy do moich gości. Złote serduszko schowałam pod bluzkę, przyrzekając sobie, że nigdy go nie zdejmę. Zobaczyłam Onew który tańczył moją mamą, mojego tatę który fotografuje każdy ich ruch, moją przyjaciółkę która szwenda się w kuchni, Minho wyjadającego truskawki i Taemina który tańczy jak szalony. Wszystko było cudowne. Muszę powiedzieć, że te urodziny przeszły do historii. Martwił mnie tylko fakt, że Jonghyun niedługo będzie musiał wyjechać. Jjong zauważył moją zmianę nastroju i spytał
-co się dzieje? kochanie uśmiechnij się, to twój dzień.
-kiedy ty wyjeżdżasz?-spytałam ze łzami w oczach.
-Możemy porozmawiać o tym później?
-a nie będzie za późno?
-Jezu-warknął Jonghyun-nie wybieram się tam. Chłopaki zostają wraz ze mną. Jeśli im przestanie kasa na konto lecieć to dopiero wrócimy do kraju, a ty wtedy wrócisz z nami. Nie ruszam się bez ciebie. Minho bez Moniki też nie. Key beze mnie też nie, Tae bez Minho też nie a Onew sam nie wróci.
Spojrzałam się na niego.
-chcesz rzucić karierę...dla mnie?-szepnęłam zszokowana.
-nie rzucam...jestem na długich wakacjach. Bardzo długich. Już nie martw się. Ułoży się.
-Paulina, przepraszam, że przeszkadzam wam w kłótni ale my wychodzimy-oznajmiła mama-wiesz...to twoja impreza, posiedź ze znajomymi, my pójdziemy do twojego na razie tam się prześpimy. Uważaj na nią Jonghyun.
I chwilę potem rodziców już nie było. Wraz z zamknięciem drzwi Minho wraz z Kedżem wyciągnęli spod stołu wódkę. Zniknęli słodcy chłopcy a ujawnili się chłopcy spragnieni zabawy, alkoholu i wolności. Wszyscy się dobrze bawiliśmy do jakieś drugiej w nocy.
Jonghyun z tylnej kieszeni spodni wyciągnął kolejne pudełeczko. Kleknął przede mną i wszystkie oczy były skupione na nas.
-Paulina, ja wiem, że to zdecydowanie wcześnie, ale chcę cię mieć przy sobie.-otworzył pudełeczko-będziesz moja aż do końca i o jeden dzień dłużej?
-ty mi się właśnie oświadczyłeś?-spytałam zszokowana.
-jeśli to tak wygląda, to tak.
-Jonghyun wstań.-poprosiłam.- ja mam dopiero 17 lat i znamy się z 4 miesiące dopiero...
-ja to doskonale wiem. ale chcę tylko, żebyś wiedziała, że kiedyś będę chciał stworzyć z tobą rodzinę.
-mam potraktować ten pierścionek jako zaświadczenie tego, że chcesz być ze mną już na stałe? Pomimo tego wszystkiego?-spytałam.
-Tak
-w takim razie się zgadzam, ale ślub to mega odległy temat, za jakieś 4 stuleci dopiero o tym porozmawiamy.
Włożył mi pierścionek na palec i pocałował. Wszyscy zaczęli bić brawo i ponownie śpiewać sto lat, teraz już nie mnie a...nam.
-Ogłoszę to w mediach, co ty na to?-szepnął mi w ucho Jonghyun.
-pokaż łańcuszek a o pierścionku powiedz jako o zapewnieniu miłości...ewentualnie kup sobie taki sam. nieślubne małżeństwo będziemy-zaśmiałam się.
-twój pomysł bardziej mi się podoba.-zaśmiał się wraz ze mną i zaczął mnie całować. Namiętnie...bardzo namiętnie. Stanęłam na palcach, żeby mieć lepszy dostęp do jego ust. Delikatnie złapał mnie za pośladki i wsadził rękę w tylne kieszenie spodni. Gdy przerwaliśmy pocałunki, wszyscy napiliśmy się szampana. Imprezę przerwało nam pukanie do drzwi. Myślałam, że to policja z zamiarem uciszenia nas, ale gdy podeszłam z Jonghyunem do drzwi, zamarłam. Na przeciw mnie stał mój biologiczny ojciec. Z ręki wypadło mi puste opakowanie po latarce od Minho.
-witaj córeczko, pomyślałem, że wpadnę z kilkoma kolegami-zaśmiał się pijacko.
 W tym momencie zza jego pleców wyłonili się jego wszyscy koledzy, którzy również robili mi krzywdę jako małemu dziecku.
O nie, nie nie nie nie nie. To nie dzieje się naprawdę.

sobota, 7 września 2013

Jonghyun and I 17 .

Witam wszystkich i na wstępie chciałabym Was wszystkich bardzo przeprosić  że tak długo nic nie dodawałam, ale przyczyna jest prosta. Lenistwo. Dzisiaj w końcu się zebrałam i napisałam. W związku z tym, że urodziny mam 10 września napisałam cześć o moim marzeniu z którym chciałabym się z Wami podzielić  Jeszcze raz wszystkich przepraszam, że trwało to tak długo.  Nie przedłużając, zapraszam do czytania i komentowania robaczki ;-* . 
Clue . 
_______________________________________________


Już od dobrych 2 godzin ślęczałam z Moniką  nad zadaniami z matematyki które miałyśmy zadane do domu. Jonghyun i Minho jako nasi dobrzy partnerzy mieli nam pomóc, ale jednak PSP i jedzenie było ważniejsze. Podniosłam nos znad kartki i spojrzałam na mojego Dinozaura. Czasami się zastanawiałam, czym na niego zasłużyłam. Poznałam go tak naprawdę dzięki mojej nieuwadze i niezdarności, jednakże czy mogłam to zawdzięczać temu? Przecież mogłam mu się nie spodobać. Zawsze się go pytałam, ale on powtarzał tylko, że po prostu coś we mnie zauważył. W sumie nie powinnam się nad tym zastanawiać, ale to było pytanie na które chciałam mieć odpowiedź. Jonghyun zauważył, że patrzę na niego i ciepło się do mnie uśmiechnął. Odwzajemniłam uśmiech. Odszedł od PSP i podszedł, schylił się i pocałował mój policzek. Szepnął mi do ucha:
-znam inny sposób jak ci pomóc z matematyką.
-jaki?-spytałam zdziwiona.
-wyrzuć to i zgłoś nieprzygotowanie-wyszczerzył się Jjong.
Monika spojrzała się na Jonghyuna i wyśmiała go.
-No co?-warknął.
-Jjong, Paulina ma tylko dwa nieprzygotowania na semestr. Licząc, że matematykę mamy raz w tygodniu, zmarnuje je w przeciągu dwóch tygodni. To nie ma sensu-wyjaśniła moja przyjaciółka.
-Uciekaj z lekcji-zaproponował.
-nieobecności i niska frekwencja. będę zagrożona albo nieklasyfikowana.
-zwolnienie całoroczne?-drążył
-to nie wf albo wdż lub religia.-mruknęłam.-z chęcią bym się wypisała z tego przedmiotu, gdyby była tylko taka możliwość. Ze zwolnieniem całorocznym pierwsza bym stała pod dyrektorem-zaśmiałam się.
-Wiecie co? Onew wam może pomóc-powiedział Minho, który nie wiadomo kiedy znalazł się u boku Jjonga z politowaniem zerkając na książki.-był dobrym uczniem, z matematyki całkiem niezły jest do tej pory.
-tak, wie ile ma kurczaków kupować, żeby do sklepu nie musiał wychodzić-zaśmiał się starszy.- ułamki tłumaczyłby wam na porcjach z kurczaka.
Zerknęłam na nich i zaraz po tym na Monikę która kipiała złością.
-Dobrze się bawisz Choi Minho?!-zagrzmiała.
Eh. Czarne chmury zawisły nad raperem.
-Fantastycznie-uśmiechnął się.-a ty?-spytał.
-Ja nie specjalnie.
Odeszli od nas, nie chcąc dalej wyprowadzać Moniki z równowagi. Jonghyun dał mi szybko mokrego całusa i odszedł do telewizora. Zaraz po tym przyłożył sobie telefon do ucha i z kimś zaczął rozmawiać. Niecałe pół godziny później ktoś zapukał do drzwi. Już miałam wstać, gdy Jonghyun mnie wyręczył. W podzięce wysłałam mu całusa. Udał, że go łapie i chowa do kieszeni na później. Zaśmiałam się.
-Słyszałem, że ktoś tu matematyki nie rozumie-usłyszałam głos lidera.
-Oppa!-krzyknęłam wraz z Moniką.-spadłeś nam z nieba-zaśmiałam się.
Szybko i bez ceregieli usiadł i zaczął nam pomagać. Po dwudziestu minutach nasze zadania były zrobione i nasza głowa była napełniona wiedzą. Onew mógłby być doskonałym nauczycielem.
-Dziękujemy. Któregoś dnia pójdziemy do KFC na kubełki w podzięce co ty na to?-poruszyłam brwiami. usłyszałam śmiech chłopaków.
-trzymam cię za słowo-uśmiechnął się-teraz muszę iść, telefon do szefa i rozmowa z menadżerem mnie czeka. Tak właściwie przyszedłem tu też po Minho i Jonghyuna.-wyznał drugi cel wizyty. Chłopaki bez słowa zaczęli się zbierać. Monika wraz z nimi. Szybko wyszli. Jonghyun zakładał drugiego białego martensa i szybko wstał.
-Nie gniewasz się na mnie, że muszę już iść?-spytał.
-Jjong ty w Polsce też jesteś w pracy.-przypomniałam mu-nic mi nie będzie, posiedzę sama. Idź z nimi-uspokoiłam go.
Szybko mnie przytulił, pocałował i wybiegł za nimi krzycząc "zaczekajcie na mnie, nie odjeżdżajcie beze mnie!". Zaśmiałam się. Zamknęłam drzwi. Podeszłam po telefon i zaczęłam szukać słuchawek. Szybko je znalazłam, podłączyłam do komórki i włączyłam muzykę. Ostatnio strasznie spodobała mi się piosenka Kiss Yo SHINee. Wybrałam ją i wsłuchałam się w głos. Świetnie śpiewają. Przy partiach Jonghyuna mimowolnie się uśmiechałam. Przeszłam do kuchni gdzie wisiał wielki kalendarz. Spojrzałam ze smutkiem na wrzesień i wielką 10. Już niedługo moje urodziny. Powinnam się cieszyć, a tymczasem ja tą datę odepchnęłabym gdzie się tylko da. Wiedziałam, miałam tylko 17 lat, ale i tak czułam się strasznie stara. Jonghyun niedawno pytał się mnie kiedy mam urodziny. Sprawdzał nawet w kalendarzu czy nie ma jakieś zakreślonej daty. Niestety rodzice jak na złość w tym rok zaznaczyli i dopisali markerem "URODZINY CÓRCI" Obiecał, że coś mi kupi. Nigdy nie lubiłam, gdy ktoś mi dawał prezenty. Zwykłe sto lat, wykrzywiało moją twarz w grymas. Choć, może w tym roku miałoby być inaczej? W końcu z Jonghyunem, chłopakami i Moniką nie będzie tak źle? Rozchmurzyłam się. Jedyne o co bym ich prosiła to to, żeby nie dawali mi żadnych prezentów. Zwłaszcza mój Jjong. Nie umiałabym mu się odwdzięczyć. Wystarczającym prezentem jest on sam. Jak miałabym mu się zrewanżować? Spojrzałam na wyświetlacz i uśmiechnęłam się. Czekał na mnie sms od Jonghyuna.
Jeśli nie chce Ci się spać, to wpadnę do ciebie za jakieś 20 minut. Jjong ;-* . 

OK.

Ponownie spojrzałam na wyświetlacz i na moją tapetę. Widniało na niej nasze zdjęcie, moje i Jjonga. Siedzieliśmy wtedy na murku zupełnie nieświadomi tego, że Taemin i Monika bawią się w fotografów. To znaczy coś tam rejestrowałam, ale bardziej byłam zajęta Jonghyunem. Zdjęcie uchwyciło moment, na którym Jjong na murku siedzi okrakiem a ja jedną nogę mam pod pupą a druga podtrzymuje brodę. Siedzimy z Jonghyunem i tylko się na siebie patrzymy. Nie dotykamy się, kompletnie nic, tylko patrzymy.
Uśmiechnęłam się i otworzyłam galerię. Miło tak poprzypominać sobie to wszystko.
Na kolejnym zdjęciu jest sam Jonghyun który łowi ryby, na kolejnym jego zdobycz - malutka rybka. Jeszcze inne jest gdy ja i Jonghyun siedzimy na huśtawkach i się bawimy. Następne, jak stoimy na przystanku, czekając na tramwaj i obejmuje mnie w pasie. Jest także kilka jak się całujemy, wszystkie autorstwa Kibuma. Jest równie jedno, nasze wspólne, mega prywatne. Leżymy na łóżku, kompletnie nadzy. Pamiętam. Jonghyun wpadł wtedy na pomysł, żeby zrobić zdjęcie z tzn. rąsi. Na szczęście widać tylko do popiersia.
Usłyszałam dzwonek. Podeszłam i otworzyłam Jonghyunowi. Uśmiechnęliśmy się do siebie i udałam się do kuchni. Zaczęłam szykować nam jakieś jedzenie.
-Paulina, co ty byś chciała dostać na te urodziny? Perfumy, kosmetyki, auto, ubranie, biżuterię?-skomlał.
-Jonghyun, przestań. Powiedziałam ,że nic nie chce-mówiąc to skaleczyłam się w palec. Jonghyun szybko podbiegł do apteczki i wziął plaster. Sprawnie mi go zakleił i usiadł ponownie.
-Jak to nic nie chcesz... jakie jest twoje marzenie, co chcesz?-drążył.
-Powiedziałam raz, więcej nie zamierzam.
Podeszłam do stereo i włączyłam płytę. W głośnikach pojawili się SHINee z piosenką Hello.
-nie masz mojego głosu jeszcze dosyć?-spytał Jonghyun unosząc brwi.
-Nie mam. Poza tym, bardzo lubię tą piosenkę. Od niej zaczęłam Was słuchać. Głównie przez Ciebie i ten twój szeroki uśmiech który wyglądał jakbyś pastę do zębów reklamował. Tu Kim Jonghyun najnowsza pasta blend-a-med 3D white fresh-zaśmiałam się. Zawtórował mi mocno mnie przytulając. Wpadłam na pomysł i jednocześnie mogło się spełnić moje marzenie pielęgnowane od dwóch lat.
-Jjong mam prośbę.
-Jaką?
-Zaśpiewasz mi kawałek Hello?-uśmiechnęłam się nieśmiało.
-A który wers?
-Oczywiście twój, ale czemu tylko wers?
Zaśmiał się. Przymknął delikatnie oczy a ja zamarłam w oczekiwaniu. Chwilę później z jego ust wydobyły się pierwsze dźwięki.
Ireol tae reul pomyeon na eorikinun hangabwa nunape dugodo eoji haljul mola
Uśmiechnęłam się.
-Jjong..nie czuj, że jesteś młody to nie wypada przy twoim wieku.-zaśmiałam się.
-Lepiej posłuchaj dalej.-zamruczał-spełniam twoje marzenie.
Gameun dunun wie kiss hanun naldo wajolkkayo
W tym samym momencie mnie pocałował i śpiewał dalej, tylko swoje partie.
Hello hello naega jom seotoljin molado
-Uwielbiam ten moment. Zawsze śpiewam to z Tobą-zaśmiałam się.
-To zaśpiewaj.-zachęcił.
-Nie chcesz słyszec mojego głosu...
-No proszę...Zrób to jeśli mnie kochasz.
-jeśli mnie kochasz to po tym co usłyszysz nie odejdziesz ode mnie-zaśmialiśmy się oboje.-Wiem! Ja postaram się zaśpiewać wszystko a ty będziesz się dołączać na swoich partiach. Co ty na to? Zawsze tak chciałam zrobić.
-Ok.
Podeszłam do odtwarzacza i puściłam muzykę od nowa.
Ireol tae reul pomyeon na eorikinun hangabwa nunape dugodo eoji haljul mola
Eoteohgedeul sarangeul sijanhago inunji saranghanun saramdeul malhaeyuyo

Eonjenga geunyeo soneul jaba bolnal olkkayo
Gameun dunun wie kiss hanun naldo wajolkkayo

Hello hello nareum daero yonggil naesseoyo
Hello hello jamsyegi halraeyo
Hello hello naega jom seotoljin molado-w tym momencie oczy zaszły mi łzami . 
Who knows eojjeom urin jal dwiljido mola

Naega dagaseoya hanunji jom da gidareoya hanunji
Modu dareun maleul hanun ge deo eoryeoweo (mideul su eobgessjyo)
Bogiboda nuni nopayo ireon ilnan heunchi anhayo naemal mideojweo
Yo yeah

Amureohji eonhge geunyeol aneul nal olkkayo
Saengakhan daereu modu irwojindan malmideoyo

Hello hello nareumdero yonggil naesseoyo
Hello hello jamsyegi halraeyo
Hello hello naega jom seotoljin molado
Who knows eojjeom urin oh yeah

Cheoeumeun anijyo sasil malhajamyeon sarangdo ibyeoldo haebwassjyo

Hasiman eoryeoweoyo I mareul mideojweoyo geudaenun dalrayo

Hello hello ibeonen nareul da geolgeyo
Hello hello ooh yeah baby baby baby girl
Hello hello jigeumeun eoteolji molado
Who knows eojjeom urin

Rap: Naegyeoteunl maemdon geu sigandeuleul gyesok
Geueoteon gippeumgwido bigyo moshae No more geudael ijyen pyohyeon hal su eopgyo
Nae soneul japneundamyeon Never let you go ireonge sarangimyeon seoldae an nohchyeo
Who knows uri duri

Hello hello uuh yeah
Hello hello naege gihwireul jweoyo
Hello hello geurae jigeumeun eoteolji molado
Who knows? uri duri

Unmyeongilji mola
Hello hello
Skończyliśmy śpiewac i na dobre się rozpłakałam.
-Paulina, czemu płaczesz? Poszło ci bardzo dobrze!-pocieszał mnie.
-Nie Jonghyun...to nie to...
-więc co?-szepnął zszokowany.
-Pomimo tego, że mam urodziny dopiero 10 września sprawiłeś mi najlepszy prezent. Bardzo ci dziękuję-wtuliłam się w niego jak maął panda. On równie mocno się wtulił i szepnął.
-Kocham cię. Jeszcze coś wymyślę.-i pocałował mnie w głowę.
-Ja ciebie też kocham-ponownie oczy zaszły mi łzami.