Translate

czwartek, 26 września 2013

Jonghyun and I 24 .

Zadzwonił dzwonek, obwieszczający koniec przerwy. Wszyscy uczniowie udali się do klas, oprócz mnie. Stałam na korytarzu, czekając aż Pani z sekretariatu podstempluje mi legitymacje. Zobaczyłam Piotrka-chłopaka naszej wspólnej znajomej-Dagmary.
Dagmarę lubiłam równie mocno jak i Piotrka. Ostatnio do mnie dzwonił, i żalił się, iż ich związek wisi na włosku. Po kryjomu przed naszymi drugimi połówkami, spotkaliśmy się. Pod koniec spotkania podziękował mi, że go wysłuchałam. I to wszystko.
-Hej-Piotrek podszedł do mnie i przywitał się ze mną, jednocześnie wyrywając mnie z zadumy-ty nie na lekcji?
-Hej, nie. Muszę czekać na legitymację.
-Aha...Ja jakieś papiery przyniosłem za Dagmarę...
-Aha...I jak u Was? jakaś poprawa?
-nie-zasmucił się-cały czas tak samo niestety...powoli zaczyna mnie to coraz bardziej denerwować.
-przykro mi...dogadacie się, na pewno. Dwa lata związku ot tak nie można przekreślić-próbowałam dodać mu otuchy.
Zastygliśmy w bezruchu. Piotrek zaniósł dokumenty i wrócił do mnie.
-Nie chce mi się iść na lekcje, w ogóle chora jestem i nic mi się nie chce-próbowałam zagłuszyć ciszę.
-To nie idź-uśmiechnął się
-tak...i gdzie ja pójdę niby? Monika jest w sali a ja nie wyjdę, nie odda mi kurtki.Zaczekaj chwilę, wejdę do sekretariatu. Popilnuj mi torby.
Szybko dałam legitymacje, którą miałam odebrać na następnej przerwie. Wyszłam z pokoju i zauważyłam, że nie ma mojej torby. Trzymał ją Piotrek.
-jeśli ci się nie chce iść do szkoły, to chodź do mnie na wschodnią-powiedział.
-ale...ale...ale to Dagmary mieszkanie...a jak będzie zła, że przyszłam albo coś...Nie Piotrek, oddaj mi tą torbę..-mówiłam to i szłam za nim. Ten coraz szybciej zaczął zbiegać, nie pozwalając mi na odbiór torby.
Spotkaliśmy Rudego-jak sama ksywka wskazuje, rudy chłopak, który ciągle palił jointy. Wszyscy cieszyliśmy się z tego, że od dwóch miesięcy już jej nie bierze.
-O siema stary!-przywitał się z Piotrkiem.-co ty robisz?
-no idziemy właśnie z Pauliną na wschodnią.
-Ale ja nigdzie nie idę-burknęłam pod nosem.
-Idziesz. Dagmara non stop z kimś pisze, a jak przyjdziesz ty i Rudy-tu zwrócił się do Rudego-przyjdziesz do mnie prawda?-rudy kiwnął głową- No. To ja biorę torbę, i czekam przed szkołą na Ciebie. Rudy przypilnuj jej, żeby wzięła kurtkę.
I wyszedł ze szkoły wraz z moją torbą. Tupnęłam nogą. Rudy się zaśmiał.
-choć, mam cię przypilnować, żebyś wyszła ze szkoły.
-ale ja nie chce.
Ten tylko ruszył ramionami. Zeszliśmy do szatni i po kilku prośbach pani szatniarka oddała mi kurtkę wraz z butami. Wyszliśmy wraz z Rudym do Piotrka.
-no widzisz. Było tak strasznie?
-tak...Piotrek, Monika mnie zabije rozumiesz...
-oj przestań, nie zabije cię przecież...pójdziemy do mnie, ja wezmę papiery, i pojedziemy do Dagmary.
-zabije cię kiedyś...
Ruszyliśmy jednak do mieszkania Piotrka wraz z Rudym. Po tym poszliśmy na tramwaj. Ponieważ byłam w trampkach, przejście przez kałuże powodowało przemoczenie butów, strasznie im trułam, żebyśmy szli normalną drogą. Stanęłam nagle widząc jedną wielką kałuże, bez możliwości przejścia bokiem.
-Piotrek! Jakie ty drogi wybierasz, ja buty będę miała przemoczone!
-Przenieść cię?-spytał.
-Nie, dam sobie sama radę...
Jakoś jakoś, przeszłam. Poszliśmy na tramwaj. Było zabawnie, chłopaki się śmiali, Rudy opowiadał jakie jazdy miał bo blantach. Wszystko było ok, do czasu gdy Monika do mnie nie zadzwoniła. Napisałam jej szybko sms-a kłamiąc ją jednocześnie, że wracam do domu, gdyż jestem chora i źle się czuje. Monia mi uwierzyła. Wysiedliśmy z tramwaju i udaliśmy się w stronę wschodniej. Gdy weszliśmy do kamienicy, miałam dziwne przeczucia.
-Piotrek, a jeśli Dagmara serio będzie miała coś przeciwko...
-sama powiedziała, że to też mój dom wiec nie będzie miała wątków, uspokój się-próbował mnie uspokoić.
Dagmara otworzyła nam drzwi, weszłam ostatnia. Widząc mnie, zrzedła jej mina i spojrzała się na Piotrka ale nic nie powiedziała. Już wiedziałam, że mnie tu nie chce, a do domu wrócić nie mogłam, była w nim mama. No cóż, było ok, oprócz mnie na wagarach była także jej koleżanka Ewelina, i kolega-Klaudiusz.
Wypiliśmy z Piotrkiem jedno piwo na pół, Dagmara wyszła pod pretekstem zaniesienia dokumentów do swojej byłej podstawówki, nie było jej z godzinę jak nie lepiej. Gdy w końcu wróciła, ja siedziałam z rudym, a właściwie leżeliśmy koło siebie na łóżku, i bawiliśmy się z psem który też tam leżał.
Potem rozmawialiśmy o jej 18, co się tam wydarzyło, po prostu śmialiśmy się. W końcu zadzwoniła do mnie Monika. Wyszłam z pokoju i odebrałam. Zaczęłyśmy sobie rozmawiać. Kilka minut później do kuchni wszedł Piotrek. Spytał się mnie czy mam 5 zł na papierosy, a ja tylko kiwnęłam głową. Włączyłam niczego nieświadomą Monikę na głośnik i razem z Piotrkiem spokojnie, przez 10 minut z nią rozmawialiśmy.. Szybko powiedziałam Monice
-Monika ja kończę.
-czemu?-zdziwiła się
-no bo ładowarki muszę poszukać-wymyśliłam na biegu
-no ok, to pa.
Weszłam do pokoju Dagmary i wyciągnęłam z torby pieniądze czując spojrzenie Klaudiusza, Eweliny i Dagmary na sobie.
-Rudy masz, daj te pieniądze Piotrkowi...dobra sama już mu dam.
Piotrek po dostaniu tych pieniędzy zaczął się ubierać, postanowiłam iść z nim po te papierosy.
Uśmiechnęliśmy się do siebie. Wyszłam z pokoju, założyłam kurtkę a Rudy jeszcze na chwilę został. Gdy już mieliśmy wychodzić, Monika znów do mnie zadzwoniła.
-Paulina, dostałam dziwnego SMSa, przeczytam ci "hej, co tam u ciebie jest u mnie rudy, paulina, Klaudiusz i Ewelina". Paulina, gdzie ty kurwa jesteś?
-obecnie na klatce.
-ale u Dagmary?
-no teraz tak...
-to czemu mnie okłamałaś?
-bo ty i tak byś nie przyszła, bo Kamil jest...
-no tak, to lepiej mnie okłamywać, że źle się czujesz. Super, z Rudym sobie możesz nawijać, ale ze mną to nie, po co. Dzięki.-i rozłączyła się. Momentalnie się we mnie zagotowało.
-ale czego ty się denerwujesz?-spytał Rudy.
-No bo Monika mi tylko burę zrobiła, na chuj Dagmara do niej pisała?!
-No bo dupeczka Piotrka jest zazdrosna o niego.
-co kurwa?! a czy ja daje jej powody do tego?! albo Piotrek?!
-No nie właśnie, ale jak wyszłaś ty, i za tobą Piotrek to Dagmara w końcu się spytała "gdzie jest Paulina?" no to powiedziałem, że jesteś w łazience. A jak się spytała, gdzie Piotrek to powiedziałem, że po szlugi poszedł. A Dagmara "tak pewnie, w kiblu siedzą a nie. Ona za często się z nim ostatnio spotyka." No i napisała esa do Moniki. Mówiłem jej "nie pisz do niej, bo narobisz tylko lipy Paulinie" a ona powiedziała "no i dobrze".
-ona jest nienormalna-powiedział Piotrek.
Szybko z papierosami wróciliśmy do domu. Usiadłam na jednej z trzech łóżek Dagmary, wzięłam papierosa i zapaliłam. Dagmara z koleżanką patrzyły się to na mnie to na Piotrka i Rudego.
-Paulinę złapał wkurw-zanucił cicho, tak, że byłam w stanie tylko ja to słyszec.
Dagmara zaczęła mnie obgadywać, myśląc, że tego nie słyszę.
-zaczyna mnie wkurwiać-mruknęła.
Piotrek nie wiedział co zrobić. Miał dwie zezłoszczone dziewczyny.
-chodź ze mną do kuchni, muszę z tobą porozmawiać-powiedział do swojej dziewczyny.
wyszli, a ja wzięłam torbę wraz z rudym i poszliśmy do przedpokoju. Czułam, że jestem tam niemile widziana. Dagmara zamknęła się w łazience, a Piotrek stał w kuchni.
-Piotrek, my idziemy-powiedział Rudy.
Podszedł do nas. Po cichu spytałam
-wszystko w porządku? jest na mnie o coś zła?-mruknęłam
-ona twierdzi, że się do mnie kleisz...
Wraz z rudym oczy zrobiły nam się jak pięciozłotówki.
-aha... dobra ja idę, widzę, że nic tu po mnie. Na razie. Na razie Dagmara!
Piotrek powiedział tylko, żebym się nie denerwowała. Wyszliśmy wraz z rudym na deszcz. Po godzinie spaceru, odprowadził mnie na przystanek. Pożegnaliśmy się, i pojechałam 16 do domu. Próbowałam się dodzwonić do Moniki. W końcu napisała do mnie

Nadawca: Pysiaczek <3
Po co dzwoniłaś?

Nadawca: Ja
Pogadać.

Nadawca Pysiaczek<3
o czym?

Nadawca:Ja
o wszystkim.

Nadawca: Pysiaczek<3
aha.

Nadawca: Ja
to możesz rozmawiać?

Nadawca: Pysiaczek<3
nie nie mogę.

Nadawca:Ja
a masz ochotę pisać?

Nadawca: Pysiaczek<3
nie wiem.

Nadawca: Ja
jesteś zła?

Nadawca: Pysiaczek<3
możliwe.

Nadawca:JA
CZYLI TAK.

Nadawca: Pysiaczek<3
nie interesuje mnie to czemu pojechałaś, tylko wytłumacz mi czemu mnie okłamałaś.

Nadawca: Ja
bo nie chciałam, żebyś była zła, że pojechałam sama do Dagmary. a wiem, ze ty niechętnie byś tam pojechała, bo byś Kamila spotkała.

Nadawca: Pysiaczek <3
o to fajnie, tylko trzeba było jeszcze Dagę uprzedzić, że mnie okłamałaś. Bo cię wydała.

Nadawca: Ja
Tak wiem, mówiłam jej, że Monika nie wie, że jestem.

Nadawca: Pysiaczek<3
to fantastycznie, że jej mówiłaś. To teraz możesz sobie z nią gadać.
Dobrze, że mi powiedziała, bo ty się nie kwapiłaś.

Nadawca: Ja
powiedziałabym ci to, ale kiedy indziej.

Nadawca: Pysiaczek<3
no ciekawe...
już to widzę jak byś mi powiedziała. Dużo razy już mnie okłamałaś?
Pytam się, czy często mnie okłamujesz.

Nadawca: Ja
nie okłamuje cię często. bo praktycznie w ogóle. a teraz nie widziałam co ci powiedzieć  to skłamałam, a teraz jest mi głupio i przykro...

Nadawca: Pysiaczek<3
często nie okłamujesz? myślałam, że w ogóle mnie nie okłamujesz.

Nadawca:Ja
łapiesz mnie za słówka. w ogóle cię nie okłamuje.

Nadawca: Pysiaczek<3
Ciekawe.
Trzeba było pomyśleć zanim mnie okłamałaś. Teraz ci nie wierzę, kiedy będziesz mi mówic prawde a kiedy kłamać. Gratuluje ci.

Odłożyłam telefon a w oczach pojawiły mi się łzy. Świetnie.
Weszłam do domu i zobaczyłam Jonghyuna, który czyta gazetę. Spojrzał na mnie, zlustrował mnie od góry do dołu. Nic nie powiedział. Podeszłam do niego, wiedząc, że jeśli się do niego przytulę, wszystko to co złe odejdzie. Próbowałam mu wejść na kolana, a ten tylko mnie zrzucił.
-możesz się do mnie nie odzywać.-fuknął.
-o co ci chodzi?
-myślę, że wiesz. O dzisiejszy dzień. Nie udawaj, że nie wiesz. Byłaś na wagarach z jakimiś chłopakami, Monika mi powiedziała. Wiesz jaki byłem wkurwiony, że siedzisz z jakimiś fagasami?!-warknął.Super, czemu nie powiedziałaś mi nic? Nie mogłaś wrócić do domu po prostu?!-krzyknął głośno.
-miałam spać u mamy dzisiaj...
-co kurwa?! super, to dlatego okłamujesz Monikę i mnie?!
-ale Jonghyun...proszę cię...
-o co mnie prosisz?!
-nie krzycz na mnie...-pojawiły mi się łzy w oczach.-proszę...jesteś taki zimny dla mnie...
-nie jestem zimny. Ja płonę. Płonę z wściekłości. Nie odzywaj się do mnie.
-ale Jonghyun...-łzy zleciały mi po policzku. Co się ze mną działo? jak beksa.
-śpię dzisiaj na kanapie. Myślę, że tak będzie najlepiej.
I wyszedł. Wyszedł zostawiając mnie samą, w ciemnym pokoju z moimi myślami. Było źle, czułam to.

2 komentarze:

  1. Zanim przeczytałam to mialam jakieś dziwne przeczucie że nie będzie za kolorowo.
    Smutno mi teraz ;___;
    i jeszcze ten Jjong na końcu.
    tez się czasami kłócę z przyjaciółką,(kiedyś się tak pokłóciłyśmy,że nie odzywałyśmy się do siebie 2 tyg) i wiem co czujesz.
    Będzie dobrze <3
    *big hug <3 *

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mam nadzieję, że będzie. Nie lubię się z nią kłócić. Napisałam tą część pod wpływem takiego impulsu.
      z Moniką nie odzywałam się najwięcej przez miesiąc.

      Usuń