Translate

wtorek, 10 września 2013

Jonghyun and I 18 .

Wraz z moimi urodzinami dodaję, aby była jakaś zbieżność w czasie <3 . 

_____________________________________________________________



No i wyszło. 10 wrzesień. Te 3 dni zleciały jak z bicza strzelił. Stałam właśnie nad tortem który miał wbite w siebie 17 świeczek które boleśnie przypominały mi o moim wieku. Rodzice, Jonghyun, Monika i Minho wraz z Kibumem, Taeminem i Jinkim wesoło śpiewali mi głośno Happy Birthday.  Chwilę później ku mojemu zdziwieniu Jonghyun swoją łamaną polszczyzną zaśpiewał mi sto lat po polsku. Uśmiechnęłam się i pocałowałam go. Tata odchrząknął. Mama pokroiła wielki tort, i usiedliśmy do stołu. Było całkiem przyjemnie do momentu gdy zaczynali mi dawać prezenty.
-Paulina, to ode mnie i mamy-powiedział.
Były to kluczki do własnego, małego mieszkanka.
-Musisz go sobie urządzić tylko tak jak chcesz. Za meble i wyposażenie zapłacimy my. Ty tylko bądź w nim szczęśliwa wraz z Jjongiem-szepnęła mama wręczając mi kluczyki. Uśmiechnęłam się.
-Teraz ja!-krzyknął Key-ode mnie taki skromny upominek, nie wiedziałem dokładnie co ci kupić-wyznał. Z torebki która byłą sporej wielkości wyciągnęłam strasznie dużo ubrań, kilka par creepersów, dużo kolczyków i słodyczy. Przytuliłam go. Kolejni byli Minho z Moniką. Tak jak się spodziewałam Minho kupił mi coś mega głupiego. Była to lampka w kształcie sztucznego penisa, paczka prezerwatyw i nowa pościel w kamasutre. Od Moniki dostałam złote kolczyki wraz z bransoletką. Od Taemina mnóstwo mleka bananowego a od Jinkiego karnet na solarium bo stwierdził, że odkąd poznałam Jonghyuna jestem bielsza niż za nim go poznałam. Gdy wszyscy ode mnie odeszli, Jonghyun podszedł do mnie z małą torebeczką. Rzuciłam mu surowe spojrzenie.
-Mówiłam, żebyś nie wydawał na mnie ani grosza...-burknęłam.
-Kiedyś wyjadę...To co ci kupiłem, ma ci o mnie przypominać każdego dnia.-mruknął- poza tym to jeden prezent z dwóch.
Podał mi torebeczkę i wyciągnęłam z niej kilka ozdobnych pudełeczek. Szybko stwierdziłam, że kupił mi jakąś biżuterię. Wyciągnęłam dwa łańcuszki z połówką serduszka. Złote. Masywne. Z diamentami. Na mojej połówce było wygrawerowane imię Jonghyuna a na jego moje. Szybko założyliśmy sobie je nawzajem.
-Nie waż się tego ściągnąć. Inaczej cię do fontanny wrzucę-zamruczał mi do ucha. Zaśmiałam się.
-Ja też ci coś kupiłam, bo wiedziałam, że ty mnie nie posłuchasz i mi nic nie kupisz...
-ale to nie moje urodziny.
-ale prezent może być, potraktuj to jako spóźniony prezent na twoje urodziny.
Podałam mu pudełeczko. Były to złote spinki do mankietów z wygrawerowanymi naszymi inicjałami.
-Piękne. Dziękuję ci bardzo. Będę je nosił.
Pocałował mnie w dłoń.  wróciliśmy do moich gości. Złote serduszko schowałam pod bluzkę, przyrzekając sobie, że nigdy go nie zdejmę. Zobaczyłam Onew który tańczył moją mamą, mojego tatę który fotografuje każdy ich ruch, moją przyjaciółkę która szwenda się w kuchni, Minho wyjadającego truskawki i Taemina który tańczy jak szalony. Wszystko było cudowne. Muszę powiedzieć, że te urodziny przeszły do historii. Martwił mnie tylko fakt, że Jonghyun niedługo będzie musiał wyjechać. Jjong zauważył moją zmianę nastroju i spytał
-co się dzieje? kochanie uśmiechnij się, to twój dzień.
-kiedy ty wyjeżdżasz?-spytałam ze łzami w oczach.
-Możemy porozmawiać o tym później?
-a nie będzie za późno?
-Jezu-warknął Jonghyun-nie wybieram się tam. Chłopaki zostają wraz ze mną. Jeśli im przestanie kasa na konto lecieć to dopiero wrócimy do kraju, a ty wtedy wrócisz z nami. Nie ruszam się bez ciebie. Minho bez Moniki też nie. Key beze mnie też nie, Tae bez Minho też nie a Onew sam nie wróci.
Spojrzałam się na niego.
-chcesz rzucić karierę...dla mnie?-szepnęłam zszokowana.
-nie rzucam...jestem na długich wakacjach. Bardzo długich. Już nie martw się. Ułoży się.
-Paulina, przepraszam, że przeszkadzam wam w kłótni ale my wychodzimy-oznajmiła mama-wiesz...to twoja impreza, posiedź ze znajomymi, my pójdziemy do twojego na razie tam się prześpimy. Uważaj na nią Jonghyun.
I chwilę potem rodziców już nie było. Wraz z zamknięciem drzwi Minho wraz z Kedżem wyciągnęli spod stołu wódkę. Zniknęli słodcy chłopcy a ujawnili się chłopcy spragnieni zabawy, alkoholu i wolności. Wszyscy się dobrze bawiliśmy do jakieś drugiej w nocy.
Jonghyun z tylnej kieszeni spodni wyciągnął kolejne pudełeczko. Kleknął przede mną i wszystkie oczy były skupione na nas.
-Paulina, ja wiem, że to zdecydowanie wcześnie, ale chcę cię mieć przy sobie.-otworzył pudełeczko-będziesz moja aż do końca i o jeden dzień dłużej?
-ty mi się właśnie oświadczyłeś?-spytałam zszokowana.
-jeśli to tak wygląda, to tak.
-Jonghyun wstań.-poprosiłam.- ja mam dopiero 17 lat i znamy się z 4 miesiące dopiero...
-ja to doskonale wiem. ale chcę tylko, żebyś wiedziała, że kiedyś będę chciał stworzyć z tobą rodzinę.
-mam potraktować ten pierścionek jako zaświadczenie tego, że chcesz być ze mną już na stałe? Pomimo tego wszystkiego?-spytałam.
-Tak
-w takim razie się zgadzam, ale ślub to mega odległy temat, za jakieś 4 stuleci dopiero o tym porozmawiamy.
Włożył mi pierścionek na palec i pocałował. Wszyscy zaczęli bić brawo i ponownie śpiewać sto lat, teraz już nie mnie a...nam.
-Ogłoszę to w mediach, co ty na to?-szepnął mi w ucho Jonghyun.
-pokaż łańcuszek a o pierścionku powiedz jako o zapewnieniu miłości...ewentualnie kup sobie taki sam. nieślubne małżeństwo będziemy-zaśmiałam się.
-twój pomysł bardziej mi się podoba.-zaśmiał się wraz ze mną i zaczął mnie całować. Namiętnie...bardzo namiętnie. Stanęłam na palcach, żeby mieć lepszy dostęp do jego ust. Delikatnie złapał mnie za pośladki i wsadził rękę w tylne kieszenie spodni. Gdy przerwaliśmy pocałunki, wszyscy napiliśmy się szampana. Imprezę przerwało nam pukanie do drzwi. Myślałam, że to policja z zamiarem uciszenia nas, ale gdy podeszłam z Jonghyunem do drzwi, zamarłam. Na przeciw mnie stał mój biologiczny ojciec. Z ręki wypadło mi puste opakowanie po latarce od Minho.
-witaj córeczko, pomyślałem, że wpadnę z kilkoma kolegami-zaśmiał się pijacko.
 W tym momencie zza jego pleców wyłonili się jego wszyscy koledzy, którzy również robili mi krzywdę jako małemu dziecku.
O nie, nie nie nie nie nie. To nie dzieje się naprawdę.

2 komentarze:

  1. Po pierwsze to nie 10 wrzesien tylko 10 wrzesnia.Łamana polszczyzna (...) po polsku - takie maslo maslane wg mnie.
    Ale to tyle z uwag ^^
    Cudnie <3
    Minho xDDDD
    Key wpadl w szal zakupow <3
    OmoJjong,tak bardzo cudne <3
    Ale wae,wae,wae tego biologicznego ojca tam dalas?
    Tak bylo pieknie.
    Hwaiting <3
    I szybko pisz kolejny rozdzial ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale Ritsu...tam byłą kropka. Kolejne stwierdzenie - 10 wrzesień. Tak chyba jest dobrze o.O
      musiałam dac biologicznego, za słodko było ostatnio XDDD

      Usuń