Translate

poniedziałek, 11 listopada 2013

Jonghyun and I 37 .

Mijały dni, tygodnie, a od Jonghyuna ani jednego sms-a, telefonu o powrocie nie wspominając. Przestałam chodzić do szkoły i na praktyki. Czułam się strasznie. Wiele razy próbowałam się do niego dodzwonić, lecz nigdy nie odbierał.
Wstałam z łóżka i skierowałam się do kuchni w celu zrobienia sobie gorącej herbaty. Wstawiłam wodę, naszykowałam cukier i saszetkę herbaty. Usiadłam na krześle, czekając aż woda się zagotuje.
Chciałam uratować ten związek. Nie chciałam żadnego innego chłopaka. Czułam, że Jonghyun to ten z którym chce iść przez życie. Spojrzałam na mój pierścionek, a chwilę potem moja ręka podeszła do szyi i zaczęła gładzic łańcuszek z wygrawerowanym imieniem. Nie umiałam o nim zapomnieć. Kochałam go - to proste. Nigdy nie spodziewałam się tego, że nasz związek się rozpadnie przez kogoś takiego. Gdyby dał mi ostatnią szansę, już nigdy nie powtórzyłabym tego błędu. Bo on był tym którym kochałam.
Z moich myśli wyrwał mnie dźwięk gotującej się wody. Szybko wyłączyłam gaz, zalałam wodą saszetkę i udałam się do pokoju, usilnie walcząc ze łzami.


-A gdybym pojechała do niego?-spytałam Onew, gdy w ich hotelu jedliśmy całą szóstką obiad.
-W sumie, to dobry pomysł. Ja dzwoniłem do niego, ale nie odebrał. Jedyna osoba która się dodzwoniła to Minho.
-Minho?-zdziwiłam się.-Pytał się coś o nas?
-Pytał się o ciebie-odpowiedział.
-Co konkretnie?
-Spytał się co u ciebie, jak się czujesz, czy chodzisz do szkoły, i czy spotkałaś się z tamtym chłopakiem.
-I co mu odpowiedziałeś?
-Powiedziałem mu wszystko tak jak było. Łącznie z tym, że nie mogliśmy cię znaleźć. Wiesz jaki był na ciebie zły?
Mimowolnie się skuliłam. Wiedziałam jaki potrafił być zły.
-Załatwcie mi zwolnienie w szkole i bilety do Korei. Jadę do niego.


Wylądowałam właśnie na lotnisku w Seulu. Odebrałam bagaż i szybko wyszłam z lotniska. Nie umiałam dogadać się z taksówkarzem, więc drogę z lotniska do centrum pokonałam na pieszo. Ulice były bardzo zatłoczone. Musiałam wiedzieć jak dotrzeć do domu rodzinnego Jonghyuna. Zaczepiłam kilka osób ale nawet mi nie odpowiedzieli. W końcu postanowiłam zadzwonić do lidera. Wiedziałam, że zapłacę fortunę, ale inaczej mogłam się tutaj błąkać do samego rana. Onew odebrał po kilku sygnałach.
-Oppa, nie wiem jak się dostać do Jonghyuna.-westchnęłam.
-A gdzie dokładnie jesteś?
Rozejrzałam się dookoła.
-Przy Myeongdong.
-To niedaleko niego! Dojdź do głównej ulicy, przejdź na pasach idź prosto do pierwszego skrzyżowania i skręć w lewo. Po paru minutach powinnaś dostrzec jego dom. 
-Gomawo. 
Rozłączyłam się i ruszyłam do domu mojego cudownego mężczyzny.


Stałam właśnie przed wielką posesją. Czy to było właśnie mieszkanie Jonghyuna? Minęła mnie grupka młodych ludzi. Postanowiłam spytać się ich. Chyba SHINee w swoim rodzinnym mieście mieli dużo fanów?
-Um...Annyeonghaseyo...-delikatnie się ukłoniłam w duchu przeklinając swój koreański.
-Can you speak English?-spytał jeden z nich
-Yes!- uśmiechnęłam się. 
-Omo, przecież to Polka, to widać. Jestem Zosia, ale wolę jak mówi się do mnie Ritsu. Ten chłopak to Jay. A ty?-powiedziała jedna dziewczyna. Uśmiechnęłam się, że miałam tyle szczęścia. 
-Jestem Paulina. Jestem tutaj dla Jonghyuna...
-Tak, słyszałam o tobie. 
Tak...Tu jest dom Jonghyuna?-spytałam, nerwowo drapiąc się po ręku. 
-Tak, tutaj. Wchodź, uratuj ten związek.


Zapukałam do drzwi, pocąc się ze zdenerwowania. Otworzyła mi mama Jonghyuna, a moja przyszła, niedoszłą teściowa. Wyraźnie zdziwiła się na mój widok.
-Paulina? Co ty tu robisz?-spytała 
-Jestem tu, żeby uratować mój związek. Jest Jonghyun?
-Tak jest, słucha muzyki. Wchodź, nie stój na tym zimnie. My się zajmiemy walizkami, ty idź do niego. Sami nie wiele wiemy. 
Weszłam po schodach, przy okazji wpadając na So Dam. 
-Paulina!-krzyknęła, tuląc mnie do siebie. 
-Tak, cześć, później pogadamy. Muszę porozmawiać z Jonghyunem.
-Idź, idź. Zrobiłam mu awanturę ostatnio, nawet się nie przejął.
Uśmiechnęłam się smutnawo. So Dam pokazała mi jego pokój, po czym zostawiła mnie samą na korytarzu. Teraz albo nigdy. Weszłam do pokoju. Spojrzałam się na Jonghyuna. On nawet mnie nie zauważył. Miał zamknięte oczy i wielkie beatsy na uszach. Podeszłam do niego, i ściągnęłam mu je z uszu. Jonghyun z zamkniętymi uszami krzyknął
-Noona, oddawaj mi je!
-To nie So Dam, to ja.-powiedziałam.
Zerwał się z łóżka, z oczami wielkimi jak spodki. 
-Paulina? Co ty tu robisz?
-Przyleciałam ratować nasz związek...
W tym momencie podszedł do mnie. Stanął naprzeciwko mnie i powiedział:
-chodź do mnie. 
Otworzył ramiona, a ja w mgnieniu oka się w nich znalazłam. To było moje ulubione miejsce.  Rzucił się wraz ze mną na łóżko. Nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, leżałam pod nim. Całował mnie tak ja pierwszym razem. Tak bardzo za Nim tęskniłam. Gdy dał mi odpocząć, spytał:
-jak ty się tu znalazłaś?
-dzięki chłopakom.
-muszę im podziękować.
Zakończywszy, ponownie zaczął mnie całować. Delikatnie rozpiął moją bluzę. Jego usta delikatnie schodziły z szyi w stronę piersi. Choć bardzo mi się to podobało, musiałam przerwać. Chciałam z nim rozmawiać, nie uprawiać seks.
-Nie, Jonghyun...Musimy porozmawiać.
-O czym chcesz rozmawiać?-mruknął ponownie mnie całując.
-A nie mamy o czym? Jest dużo do przegadania.
-Zatem rozmawiajmy. 


W jego pokoju spędziliśmy długie godziny. Wyjaśniliśmy sobie wszystko. Dosłownie wszystko od A do Z. 
-Nie wiem co we mnie wstąpiło, że tak cię zostawiłem.-mówiąc to, trącił mnie nosem. 
-Ja też nie wiem. Miałeś w ogóle zamiar się do mnie jeszcze kiedyś odezwać?
-Kiedyś. Pewnie po koncercie. 
-Którym?-zakpiłam.
Jonghyun zaśmiał się i zaczął mnie gilgotać. Zabawę przerwała nam babcia Jonghyuna, która z rozmachem otworzyła drzwi od jego pokoju. 
-Jonghyun ty leniu śmierdzący wstawaj z łóżka mama kola...o Paulina!
-Dzień dobry.
-Em...to ten...No wiecie...Kolacja...-zakłopotana, prawie wybiegła z pokoju. 
-Chodźmy na kolację. Potem wyjdziemy i pozwiedzamy. Seul nocą jest nieziemski.
-Jonghyun...czy ja mogę cię o coś spytać?
-Tak?
-Kim my dla siebie teraz jesteśmy?
-A kim chcesz, żebyśmy byli? 
-Myślę, że doskonale wiesz-skwasiłam się.
-Ja myślę, że dalej jesteśmy narzeczeństwem. Patrz.-pokazał mi swój pierścionek.
-To teraz mam wszystko czarno, na białym-uśmiechnęłam się i z całej siły pocałowałam go, oddając mu cześć.

4 komentarze:

  1. Omo,omo,omo *0*
    Cudnie, ja chce wiecej xD czemu takie krotkie ? xD
    No nareszcie Jjong przejrzal na oczy xD
    Omo, przecież to Polka, to widać. Jestem Zosia, ale wolę jak mówi się do mnie Ritsu. Ten chłopak to Jay. A ty?-powiedziała jedna dziewczyna. Uśmiechnęłam się, że miałam tyle szczęścia.
    Nawet nie wiesz jak sie wyszczerzylam do telefonu gdy to przeczytalam xD
    <3
    Piszzz,piszzzz <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Pisz szybko następny rozdział. Ten był zdecydowanie za krótki. Ja tu czytałam przed chwilą poprzedni rozdział, plakalam a tu tak nagle banan na twarzy. Cieszę się że znowu sa razem

    OdpowiedzUsuń
  3. A BĘDZIE NASTĘPNY ROZDZIAŁ????????????!!!!!!!!!! BO MI SIĘ WYDAJĘ, ŻE JUŻ NIE I TO MNIE ZABIJA!!!!!!! :'( :( :( :(

    OdpowiedzUsuń
  4. odżyj bo nominowałam Cię do Liebster Award ^^ xD Szczegóły u mnie:
    http://mykoreanlifee.blogspot.com/2014/03/liebster-award.html
    xoxo

    OdpowiedzUsuń