Translate

poniedziałek, 28 października 2013

Jonghyun and i 32 .

Witam wszystkich, w moim skromnych progach ;) . Na wstępie, chciałabym Was przeprosić za to, że tak długo musieliście poczekać na najświeższy rozdział.
Mam w planach napisanie jeszcze dzisiaj dwóch, jednakże nie wiem, jak wyjdzie z czasem. Na razie, oddaje w Wasze cudowne rączki część 32, krótką bo krótką ale ważne, że dałam znak życia :).
Zapraszam do czytania i komentowania.
Buziaki, Clue. ;* .
__________________________________________


Przez kilka ostatnich tygodni bardzo rzadko rozmawiałam z Jonghyunem. Zamykał się w sypialni i pisał teksty. Nie wychodził nawet na posiłki. Chcąc nie chcąc zanosiłam mu je. On tylko dziękował z anielskim uśmiechem. Czułam, jakbyśmy się trochę oddalili. W piątek wieczorem zamiast na praktyki od 17 do 22 umówiłam się z Dawidem. O naszej cichej schadzce nikt nie wiedział, oprócz nas. Nawet Monika nic nie wiedziała. W raz z Dawidem pojechaliśmy po Rudego, aż na Radogoszcz. Zdziwiony na nasz widok, pod swoim domem, nie był w stanie nic powiedzieć
-Nie powiem, zdziwiony jestem...już idę-uśmiechnął się do mnie i powiedział-a tak w ogóle, to cześc Paulinka!-zaśmiał się.
-Siemka!-krzyknęłam.
Szybko wyszedł i ruszyliśmy powolnym krokiem w stronę krańcówki. Od razu powiedziałam im, że Monika nic nie wie, i żeby tak zostało. Pojechaliśmy autobusem w stronę Placu Wolności, jednakże musieliśmy wysiąść wcześniej.
-Chłopaki, bo mi się siusiu chyba chce-palnęłam.
-Chyba?-zaśmiał się Rudy.
-Na pewno-mruknęłam.
Wyszliśmy z autobusu i udaliśmy się do manufaktury. Pod drodze minęliśmy karuzelę, strasznie wielką, dzisiejszego wieczoru już nie czynną. Podbiegłam do niej i jak dziecko zaczęłam się cieszyć z tego, że siedzę na koniu. Chłopaki podeszli do karuzeli i zaczęli ją kręcić. Trochę się zmęczyli, ale widząc uśmiech na mej twarzy oni sami byli zadowoleni. Po 30 minutach bawienia się poszliśmy do łazienki. Wracając znów doszliśmy do karuzeli. Gdy po 40 minutach namówiłam chłopaków, żebyśmy w końcu wyszli się przejść, przeszliśmy ulicami przy przystankach. Zobaczyłam parkometr. To było silniejsze. Podeszłam do niego i zaczęłam naciskać klawisze. Chłopaki do mnie podeszli i też się bawili. W pewnym momencie, Rudy oparł swoją brodę o mój bark, i przytulił mnie od tyłu w pasie. Minęliśmy jeszcze z 20 parkomatów, historia się powtarzała. Poczułam dziwne ciepło w brzuchu za każdym razem, gdy Rudy znajdował się blisko mnie. W pewnym momencie położył swoją rękę na moim prawym barku i tak szedł. Nie będąc mu dłużna moja ręka wylądowała na jego boku, a druga nieśmiało wplątała się w jego palce. Tak szliśmy spory kawałek do czasu, gdy nie usłyszałam dźwięku zapowiadającego przyjście sms-a.
Nadawca: Jonghyun <3
Kochanie, jak w pracy? Co robisz? Wyjść po Ciebie na przystanek?
Nie chciałbym, żebyś o 23 wracała do domu sama.

Nadawca: Ja.
Adresat: Jonghyun <3.
W pracy dobrze. Smażę pączki. Możesz wyjść.

Wiedziałam ,ze dostanę burę za kłamstwo, ale ja też chciałam czasem wyjść z kolegami. On mi nigdy na to nie pozwalał. Szybko włączyłam się do rozmowy chłopaków.
Doszliśmy na przystanek przy centralu. Tu nasze drogi z Rudym się miały rozejść. On w jedną ja z Dawidem w drugą. Usiedliśmy na przystanku, oczywiście Rudy mnie znów objął, a w moim brzuchu znów obudziły się motyle. Gdy po 20 minutach przyjechał nasz autobus, pożegnaliśmy się. Przed 23 Jonghyun zadzwonił do mnie.
-Już wracasz?-słysząc jego głos uśmiechnęłam się.
-Tak. Możesz wychodzić.-potwierdziłam.
-Dobrze. Będę na przystanku. Kocham cię.
-Oki, dobrze, ja ciebie też-zakończyłam rozmowę.
Po paru minutach dojechałam sama do krańcówki. Spojrzałam na Jonghyuna, który w swojej prawej dłoni trzymał długą, czerwoną różę. Wysiadłam z tramwaju i podeszłam do niego.
-Przepraszam, że ostatnio nie mam dla ciebie czasu. To wszystko przez płytę-mówiąc to, podarował mi różę.
-Nie ma sprawy, musisz pracować.
Pociągnęłam go delikatnie za bluzę, usilnie go pocałować, mimo różnicy wzrostu.
-Paula...pachniesz męskimi perfumami-zdziwił się
-To dlatego, że w piekarni są głownie faceci i jak się każdy wypsika to potem na mnie to przechodzi-skłamałam.
-Aha...-zamyślił się-no chyba, że tak.
Złapaliśmy się za ręce i udaliśmy się do domu. Czułam, że coś jest nie tak. Mój rozum i moje lokowanie uczuć mnie przerażało.

1 komentarz:

  1. Mianhae,że dopiero teraz komentuję,ale coś mi się stało z tymi internetami wszystkimi ;___;
    omo, jaka akcja *O* nie no, jestem bardzo ciekawa co będzie dalej.
    Przepraszam, że ostatnio nie mam dla ciebie czasu. To wszystko przez płytę-mówiąc to, podarował mi różę. - takie kochane <3 ^^
    co do długości, to taki mały wyszedł xD kieszonkowy powiedziałabym xD ale co tam,ważne ,że jest ^^
    Lecę czytać kolejne ^^

    OdpowiedzUsuń